piątek, 31 października 2025

Gorycz: Nie kreujemy bytów, których źródła nie ma w nas samych

Potęga, mrok, moc, a z drugiej strony subtelność, wyrafinowanie, dojrzałość emocjonalna i muzyczna. Gorycz bez wątpienia ma swój styl, który wspaniale demonstruje na nowej płycie, pokazując, że black metal może być elegancki, poetycki, piękny i pełen znaczeń, a co więcej jest jedynie punktem wyjścia do muzycznych eksperymentów i międzygatunkowych wycieczek.  "Zasypia" wieńczy albumowy tryptyk i dopełnia historię opowiedzianą przy pomocy "Piachu" i "Kamieni". O nowych pomysłach, procesie twórczym i zespołowym życiu opowiedzieli mi wokalista Tomek Kukliński i gitarzysta Przemek Grabowski. 

 

Gorycz - mat. prasowe, fot. Paweł Kukuć

 

Między Uchem A Mózgiem: Dzięki Waszej twórczości dowiedziałam się, że black metal wcale nie musi być z założenia odrażający, okropny i „brudny”, a wręcz przeciwnie - może być elegancki. Wasz zespołowy wizerunek ciekawie kontrastuje z mocą Waszej twórczości. Skąd taki zamysł? 

Przemek Grabowski. Być może Cię zaskoczę, ale nie było to zamierzone. Kiedy na horyzoncie pojawiła się wizja naszego wyjścia z piwnicy do ludzi, powiedzieliśmy sobie, że ubierać będziemy się wedle własnego uznania. Nie było norm do przestrzegania, wymogów do spełnienia. Okazało się, że najlepiej czujemy się odziani w czarne dżinsy i koszule. Jest to wygodne, praktyczne, nie odwraca uwagi odbiorcy od meritum - naszej muzyki. Tomek (wokalista - przyp.red.) poszedł o krok dalej, zamieniając jeansy na eleganckie spodnie, dokładając jednocześnie marynarkę. Tak czuje się przed ludźmi najlepiej. Tak został - jak sam mówi - wychowany. To wszystko złożyło się na coś, co postrzegasz jako wizerunkową elegancję. Nie zakładaliśmy jej, ale dobrze nam z nią.


MUAM: Jasna sprawa! Co więcej okazało się, że do metalu można tańczyć, niekoniecznie w mosh picie. Czym jest dla Was taniec?

Tomek Kukliński. Ten pozornie maniakalny i agresywny pląs w mosh pit jest czymś fascynującym i przerażającym zarazem. Jest to ciekawe zjawisko i staram się rozumieć je jako wewnętrzną potrzebę człowieka, który chce uczestniczyć w czymś, co można nazwać muzycznym rytuałem. Sam chyba jednak nigdy bym się na to nie zdecydował, choć uważam, że każdy taniec, nawet pogo i jego odmiany mają jakiś wspólny mianownik. Wszyscy w zespole zresztą wychodzimy z założenia, że muzyka i taniec wyrastają ze wspólnego ludzkiego pragnienia. W człowieku od zawsze istniała jakaś potrzeba rytualizowania kluczowych momentów w życiu. 

Koncert jest świętem, taniec jest świętowaniem. Oczywiście nie w znaczeniu teologicznym, ale tego rodzaju “świętowanie” to stan, w którym na kilka chwil czy godzin możemy zawiesić naszą - niekiedy prozaiczną - codzienną aktywność życiową na rzecz doświadczania jakichś niezbadanych jakości egzystowania. Tym chyba dla mnie osobiście jest taniec: rytualizowaniem chwil ważnych i potrzebą przełamania siebie samego. Tak, jakbym chciał zmusić swoje ciało do porzucenia swoich zwykłych funkcji, zapomnieć o wszystkim, chociaż przez moment być jednocześnie każdym żywiołem. Być może taniec to wielkie naśladowanie natury? Lubię tak o nim myśleć. Jeżeli, słuchając muzyki Goryczy ludzie zaczynają tańczyć, to nie można usłyszeć większego komplementu.


MUAM: „Zasypia” to zarazem finał trylogii i zupełnie nowy rozdział, bo paleta brzmieniowa tego albumu jest znacznie szersza niż dwóch poprzedniczek, co widać choćby po oprawie graficznej, która zyskała subtelny dodatek barw do czerni i bieli.  Co zmieniło się po wydaniu „Kamieni”? Z pewnością emocjonalnie jesteście w innym miejscu…

P.G. “Kamienie” powstawały w trudnym dla nas czasie, zarówno życiowym, jak i muzycznym. Kiedy na chwilę przed rejestracją albumu dołączyli do nas Tomek z Michałem, reanimowali nas jako zespół. Grząskie podłoże, po którym się poruszaliśmy zaczęło się szybko stabilizować. W życiu podobnie - cięższe momenty otworzyły nas jeszcze bardziej na pokorę wobec życia, na wdzięczność wobec codzienności. Chyba dojrzeliśmy jako ludzie, jako mężczyźni. Może dlatego właśnie przyprawiamy dziś to wszystko odrobiną barw. Nie wstydzimy się słabości, bezradności, łez. Ale też miłości, uśmiechu, tańca. Nie kreujemy bytów, których źródła nie ma w nas samych.


MUAM: Rozumiem i bardzo tę szczerość doceniam. „Zasypia” to na pierwszy „rzut ucha” album o relacji mężczyzny i kobiety, ale można tę narrację rozpatrywać nieco szerzej – to opowieść o codzienności, o zmaganiach w związku, o miłości i jej różnych aspektach, o życiowych etapach i doświadczaniu ich, o dojrzałości. Bardzo uniwersalna, prawda?

T.K. Bardzo trafne spostrzeżenia, dziękuję. :) Pomysł na warstwę tekstową zrodził się chyba z obserwacji. Przyglądałem się ludziom dookoła mnie, przyglądałem się swojemu życiu i pomyślałem, że żyjemy bardzo podobnie. Jesteśmy ukształtowani czy uformowani kulturowo do tych samych doświadczeń, podobnych problemów i takich samych rozwiązań. To wielkie szczęście, że większość z nas nie znała wielkich tragedii, nie doświadczyła wojen, głodu, trzęsień ziemi, traum uwięzienia czy zniewolenia, a jednak okazuje się, że człowiek nie umie istnieć bez cierpienia, więc wymyślamy sobie swoje własne katastrofy, uczymy się je nazywać, a potem radzić sobie z nimi. Oddajemy się w niewolę gwałtownym uczuciom czy emocjom, reagujemy zamiast myśleć, użalamy się nad sobą zamiast patrzeć jasno, wmawiamy sobie znużenie, by za chwilę  znaleźć fałszywą rozrywkę w alkoholu, narkotykach, romansach czy innych “sztucznych rajach”. A przecież tak mało czasu nam zostało. Dlatego pomyślałem, że opowiem o człowieku poza kategorią płci, poza przestrzenią, ale nie poza czasem. Wydaje mi się, że jesteśmy trochę ofiarami naszego zwątpienia, a przecież ,,możemy wszystko zmienić światłem”. Chciałem tymi tekstami pokazać upływający czas. Życie jest piękne, dlatego ,,Dopóki żyjesz lśnij”.


Gorycz, fot. Paweł Kukuć
 

MUAM: Pełna zgoda.  Słuchając tej muzyki poczułam, że podmiot liryczny koncentruje się tutaj nie bezpośrednio na sobie i opisie własnych odczuć, ale jest bardziej obserwatorem, analizuje sytuację, stara się zrozumieć, wyrazić empatię dla drugiej osoby. Poświęca czas relacji z drugim człowiekiem. Jest tu inna dynamika. 

T.K. Myślę, że częściowo już odpowiedziałem na to pytanie. To prawda. Ja w ten sposób rozumiem zadania, które sobie stawiam jako autorowi tekstów. Nie wstydźmy się oswajać lęki, mówić o strachach, ale ważniejsze - nie wstydźmy się być szczęśliwi. Mamy ten krótki czas, który nazywamy życiem, wykorzystajmy go dobrze.


MUAM: Jak wyglądał proces powstawania tekstów na tę płytę? 

T.K. Większość tekstów znajduje swój początek na sali prób, gdy chłopaki zaczynają popuszczać wodze swoich muzycznych fantazji. Jesteśmy wtedy sami, gra improwizowana muzyka, zapominamy o świecie na zewnątrz. Można właśnie powiedzieć, że ,,świętujemy”. Rozpoczyna się wtedy taki mój wewnętrzny taniec słów. Niektóre dobierają się w pary, inne wolą samotność, a jeszcze inne uganiają się za sobą jak punkowcy w moshpicie. Jak się nazajutrz okazuje niektóre z nich tańczyły ładnie i zostają ze mną na dłużej, innym plątały się nogi, gubiły kroki, potykały się o siebie, zatem znikają na zawsze. Z tych, które zostały z reguły coś potem powstaje. Myślę, że ta metafora tańca bardzo tu pasuje.



MUAM: Bardzo trafnie i pięknie to ująłeś. A czym jest dla Was proces twórczy? Czy jest dla Was cenniejszy, bardziej znaczący niż dzielenie się twórczością ze światem, czy wręcz przeciwnie?

P.G. Myślę, że oba te aspekty są dla nas bardzo cenne, pełnią jednak inne role, zaspokajają różne potrzeby. Tworzenie w te piątkowe zazwyczaj wieczory albumu z grupą przyjaciół - tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem - jest elementem naszej codzienności, obecnym niczym tętno w krwiobiegu żywej istoty. W dłuższym trwaniu daje mi siłę, radość, niekiedy terapeutyzuje, koi. Bardzo cenię sobie możliwość odbywania tych wspólnych, muzycznych podróży. 

Z kolei dzielenie się z Wami owocami tych wędrówek to odrębna para kaloszy. Proces jest gwałtowny, jego nurt wartki, rezonuje całkowicie poza naszą kontrolą. Relacja między owocem naszej pracy a odbiorcą dostarcza nam innego rodzaju gratyfikacji - zaspokaja najzwyklejszą potrzebę czucia się docenionym, daje nam poczucie sprawczości, o które dziś nie łatwo. Najcenniejszą jednak nagrodą jest poczucie obdarowania drugiego człowieka czymś, co choćby w niewielkim wymiarze przyniosło mu jakiś rodzaj wytchnienia, ulgi. Ono powstaje zawsze w wyniku świadectwa emocjonalnej relacji ludzi z naszą muzyką. Jego emanacją bywają ich łzy i tańce na koncertach, refleksje, którymi dzielą się z nami w rozmowach czy wiadomościach. Dobrze mi z tym, po prostu. 

 


MUAM: Wspomniałam odrobinę o wizualnej warstwie – ona zawsze miała dla Was znaczenie, zawsze była dopracowana i pasowała do muzyki. Opowiecie mi więcej o okładce? 

P.G. Zdjęcia składające się na tryptyk Piach Kamienie Zasypia miały początkowo jedno założenie - żeby były to portrety kobiet, personifikacje jakkolwiek rozumianej czy wyobrażonej goryczy. Nie chciałem pokazywać ich twarzy, nadawać im imion. Okładka Piachu to portret, który zrobiłem mojej żonie Kasi podczas spaceru w górach. Przy “Kamieniach” dorzuciliśmy kolejne założenie - na wszystkich portretach znajdą się nasze życiowe partnerki. I tak Madzia, żona Tomka pojawiła się jako Ona na froncie następczyni naszego debiutu. “Zasypia” również spełniło to założenie dzięki udziałowi Natalii i Darii - partnerek naszych przyjaciół z zespołu. Dodatkowo, na prośbę Tomka, wykorzystaliśmy piękne, ozdobione warkoczem włosy Natalii oraz złoto włosów Darii, do zaszycia w obrazku skojarzeń odnoszących się do wierszy Tomka towarzyszących nam na albumie. Ostatnim założeniem było zawarcie odniesienia do wiersza “Fuga śmierci” autorstwa Paula Celana, który jest najdroższym sercu Tomka poetą. Zawarta jest w nim fraza, której kontekst odnajdziesz w rzeczonym wierszu - Złoto twoich włosów Małgorzato, Popiół twoich włosów Sulamit.



MUAM: Jest na tej płycie mnóstwo świetnych tekstów i kilka szczególnych, które silnie zapadają w pamięć, np. ten, że „starość też potrafi być młoda”, który pięknie pokazuje, że nie ogranicza nas wiek, ale przede wszystkim to, jak sami się czujemy. Można być bardzo przytłoczonym bagażem doświadczeń w młodym wieku, można też być szczęśliwym w dojrzałym etapie życia i czerpać z niego garściami. Jak to jest? 

T.K.  Słowa, które cytujesz wypowiedział Przemek w jakiejś przypadkowej rozmowie. Lubię słuchać ludzi o wiele bardziej niż do nich mówić. Można wtedy z potoku różnych zdań wyławiać takie perełki, jak ta wyżej zacytowana, a z racji tego, że sam jestem już w życia wędrówce na połowie czasu postanowiłem dopisać do niej tekst. Starość i młodość do dwa oblicza ludzkiej natury. Bardziej rozumiem je jako szereg zachowań właściwych pewnym etapom naszego życia niż biologiczne stany organizmu człowieka. Tylko w takim, kulturowym znaczeniu wołam, że starość też potrafi być młoda. Szczerze mówiąc, szukam tu raczej jakiejś zależności i dopełnień jednej przez drugą. Nie da się oczywiście jedną frazą uchwycić i opisać wszystkich przypadków starości i młodości. W wielu przypadkach jest właśnie tak, jak mówisz, ale w wielu jest zupełnie inaczej. Przecież zdaję sobie sprawę, że starość to często smutek, samotność, cierpienie, więc to na pewno nie jest jakaś arogancja młodości z mojej strony. To jest życzenie. 
Chciałbym, żeby starość się udawała, żeby nie była błędem natury, żeby była, żebyśmy mogli wszyscy powiedzieć właśnie na starość, że to, co po nas zostanie, będzie dobre, a złe będzie tylko to, co się nigdy nie wydarzyło. Mam nadzieję, że moja starość będzie potrafiła być młoda. Przecież dożyć starości, to w dzisiejszych czasach wielkie szczęście.

Gorycz fot. Paweł Kukuć

 

MUAM: Gorycz to czyste, szczere emocje i to jest chyba w Waszej twórczości najpiękniejsze. W ostatnich latach czuję, że emocje są w dzisiejszych czasach na wagę złota i trzeba o nie dbać jeszcze bardziej niż dotychczas, dać im przestrzeń, pozwolić im wybrzmieć, istnieć, nie pozwolić im zniknąć w natłoku krótkich wiadomości i bodźców. W dobie mediów społecznościowych i przejmowania coraz istotniejszej roli przez sztuczną inteligencję. Jak czujecie? 

P.G. Gorycz jest przestrzenią na emocje, jest ujściem, tym zdrowym - z naszej perspektywy - wentylem. Życie jest przestrzenią, gdzie warto być na nie uważnym i odróżniać te, które w konsekwencji nas zatruwają od tych, które żywią. Ale zgodzę się z Tobą - musimy uczyć się przeżywać je wszystkie. W AI widzę szansę na zmarginalizowanie znaczenia negatywnego wpływu tego ogromnego, ciągłego potoku informacji i bodźców na człowieka. Może wszystko straci wiarygodność a wraz z nim znaczenie. Być może relacje twarzą w twarz wrócą do łask jako jedyne autentyczne. Ba, być może do łask wróci rozmowa!



MUAM: Pokazujecie na tym albumie, że w obecnych realiach tym, co może nas uratować są też prawdziwe relacje z drugim człowiekiem, które trzeba pielęgnować. Że warto dawać sobie szansę, wybaczać. Tak naprawdę można tę płytę rozkładać na czynniki pierwsze, wielokrotnie rozpatrywać poszczególne jej etapy i odnosić do osobistych doświadczeń. Czy taki był poniekąd zamysł?

P.G. Nie wydaje mi się, że chcieliśmy sugerować wyjścia, udzielać rad. Raczej dać świadectwo tym, którzy coś ze sobą dźwigają, że nie są sami, że wszyscy jesteśmy pod pewnymi względami bardzo podobni. Każdy wiersz Tomka na “Zasypia” jest owocem jego talentu do operowania frazą oraz inspiracji czerpanej z obserwacji nie tylko siebie, ale i wszystkich ludzi z jego codzienności. Myślę, że ta płyta rezonuje z osobami po drugiej stronie właśnie dlatego, że wiele z nich odnajduje swoje doświadczenia w tych wierszach. Tomek ma swoją historię, która za nimi stoi, ja mam swoją. One niekoniecznie dzielą w pełni tożsamy scenariusz. Wasze również nie muszą. Wspaniale, że się nad nimi zatrzymaliście i daliście dojść do głosu.


MUAM: W przyszłym roku stuknie Goryczy 10 lat. Cieszę się. To piękny jubileusz. Czy planujecie go jakoś szczególnie świętować?


P.G. Szczerze, to jesteśmy  tej chwili tak pochłonięci codziennością, że nie zastanawialiśmy się jeszcze nad tym :) Nie wykluczamy tego, ale żadnych planów na chwilę obecną nie poczyniliśmy.



MUAM: Okej :) Ile na obecnym zespołowym etapie jest takiego poczucia życiowej „goryczy” w Was samych? Gorycz to bardzo szerokie pojęcie, niejednoznaczne, podobnie jak np. melancholia. Gorycz może dotyczyć zarówno smaku jak i emocjonalnych przeżyć. Mam takie wrażenie, że w nowej muzyce jest nieco więcej subtelniejszego smaku. 

T.K. Ja jestem człowiekiem pełnym nadziei i mam nadzieję, że to właśnie Gorycz cały czas pozwala nam się zmieniać, dojrzewać, uczyć się od siebie. Codziennie przekonujemy się, że wiele jeszcze jest do odkrycia, do zaśpiewania, napisania i skomponowania. Wszystko, co robimy jako zespół wyrasta 
z idealistycznego przekonania, że sztuka ma moc sprawczą, i że gorzka gorycz może służyć dobru, ponieważ pozwala je zauważyć i docenić. Tak samo jak cierpienie pozwala docenić szczęście, a mrok potrzebny jest światłu, żeby zaistniało. Jeśli wyrzucisz z siebie to, co ciąży, przeszkadza i szkodzi, jeśli oczyścisz się z tego, co trwoży, to nawet największe problemy można przekuć w dobro. Tym właśnie jest Gorycz - naszą przechowalnią oswojonych demonów.



MUAM: Czy mrok nadal Was silnie inspiruje, czy jest więcej nadziei, światła? 

P.G. Staram się być pogodnym człowiekiem, traktować ludzi z szacunkiem, nie eksponować swoich demonów innym. Mają własnych pod dostatkiem. Nie wiem, czy to wiąże się nadzieją i światłem. Nie widzę po prostu lepszej drogi, ale nie jestem w stanie stwierdzić, czy wierzę w sukces podążania nią. Tworząc muzykę nie udaję kogoś, kim nie jestem. Nie ukrywam trudnych emocji, dając jednocześnie przestrzeń dla tych afirmatywnych. 

T.K. Mnie inspiruje mrok, lubię ciemność i lubię być sam, ale zawsze potem wracam do swoich najbliższych, którzy wiedzą i rozumieją. Poza tym mam przyjaciół. Przyjaźń to zawsze światło.


 

Gorycz fot. Paweł Kukuć

MUAM: Czego słuchacie na co dzień i jak to się przenosi na Waszą twórczość?  

P.G. To cztery różne światy, ale mamy punkty styczne. Sam słucham w większości raczej spokojnej muzyki, choć oczywiście jestem w stałym kontakcie z hałasem. Wciąż odnajduję tu wspaniałe albumy, które zostają ze mną na dłużej. Ostatnio zasłuchuję się w Camgirl - Crippling Alcoholism, Nene Heroine, Diane - Cheta Bakera, Disquiet - The Necks. 

Zapewne inspirujemy się tym, co kochaliśmy na przestrzeni lat, czego słuchaliśmy do zdarcia płyt. Nawet, jeśli nie jest to do końca uświadomione. Było tego trochę, bo nie jesteśmy już zespołem młodzieżowym, a muzyka towarzyszy nam od dzieciństwa nieprzerwanie. Do tego każdy dokłada własną grę na instrumencie, swój sznyt, swoje autonomiczne brzmienie. Tomek dokłada słowo, którym fascynował się od zawsze. Tak powstają nasze piosenki.  


T.K To wielka zmienna. Zależy od dnia, od pory, nastroju, nawet od tego czy to początek, czy koniec miesiąca :). Przy lekturze towarzyszy mi Mike Oldfield lub Loreena McKennitt, jak mam ochotę się wkurzyć i poczuć dreszcz emocji włączam Marduk World funeral albo At the altar of horned gods,
a jeśli chcę poczuć się znowu jak dzieciak odpalam Metallicę albo The Doors. Wszystko ma znaczenie, bo to wszystko jest ze mną, natomiast na moją twórczość, jak mówisz, największy wpływ miał właśnie Morrison i… Paul Celan, którego jednak posłuchać się nie da.



MUAM: Jesień już w pełni, a twórczość Goryczy pięknie się w te długie, ciemne wieczory odnajduje. Najlepiej na żywo i tych okazji do spotkań z Waszą twórczością nie zabraknie. Cieszycie się, że jedziecie w trasę, czy nowe utwory to na żywo duże wyzwanie i trochę stresu przy przygotowaniach? 

P.G. W miniony weekend zagraliśmy u siebie w Olsztynie pierwszy koncert promujący “Zasypia”. Wszystko zostało sprawdzone w boju, bardzo cieszymy się na te koncerty. To nie wyzwania, to przede wszystkim cenne doświadczenia i przygody :)

T.K. Bardzo się cieszę i mam nadzieję, że wszystko będzie tak, jak sobie zaplanowałem, czyli wspaniale. :)

 

MUAM: Pomyślności zatem i do zobaczenia na szlaku! 

P.G i T.K: Dziękujemy bardzo za rozmowę! 


Album "Zasypia" ukazał się 3 października 2025 nakładem Piranha Music. Całości możecie posłuchać tu: https://gorycz.bandcamp.com/album/zasypia

Gorycz wraz z zespołami Mag i BaarRa wyruszy już niedługo w trasę promującą nową płytę. Daty znajdziecie poniżej, a bilety oraz fizyczne egzemplarze płyt są tu: https://www.piranha-music.com/