Lubisz koncept-albumy, ale męczą cię neo-progowe przekolorowane emocjonalne opowieści i metalowe historie o smokach? Choć "Silver Lake" Esy Holopainena zdecydowanie bliżej do pierwszego z wymienionych schematów, ma w sobie coś wyjątkowego. Gitarzysta Amorphis na swojej solowej płycie postanowił zabrać słuchaczy na międzygatunkową, wielobarwną wyprawę.
Choć po przeczytaniu poprzedniego zdania może się wydawać, że ten album to muzyczny przerost formy nad treścią, jest to płyta spójna i ekscytująca. To wycieczka w świat dźwięków z pogranicza rocka progresywnego i alternatywnego, z domieszką metalu i mrocznego folku.
To płyta, która może zainteresować nie tylko miłośników twórczości macierzystej formacji Holopainena, lecz znacznie szersze grono odbiorców. Artysta postanowił zaprosić do współpracy fantastycznych gości, wśród których znaleźli się znana z The Gathering i działań solowych Anneke van Giersbergen, wokalista Leprous Einar Solberg, lider Katatonii Jonas Renske, Björn 'Speed' Strid z Soilwork i The Night Flight Orchestra, Håkan Hemlin z Nordman a także kolega z Amorphis - Tomi Joutsen. Razem stworzyli intrygujące dzieło.
Oczywiście są tu urokliwe, chwilami zbyt patetyczne gitarowo-klawiszowe pejzaże, emocjonalne solówki i melodie pełniące rolę klasycznych "wyciskaczy łez", ale nie tylko. No to już bez ogródek - bez wokalistów ten album byłby dużo mniej interesujący. Chce się tej płyty słuchać głównie dlatego, by zasłuchiwać się w mrocznej melancholii wokalu Jonasa Renkse, wysokich rejestrach Einara Solberga i growlu Tomi'ego Joutsena. Uwagę zwraca też mroczna melorecytacja fińskiego aktora Vesy Matti-Loiri'ego. Oczywiście nie można Holopainenowi odmówić umiejętności kompozytorskich, jednak mam przeczucie, że bez wokalnego dodatku, utwory te zniknęłyby w gąszczu podobnych sobie gitarowych kontrolowanych improwizacji i z poprawnym znaczeniem słowa progresywny miałyby niewiele wspólnego.
Na "Silver Lake" znalazły się między innymi kompozycje, które powstawały przez lata, jednak nie znalazły swojego miejsca na płytach Amorphis. Udział gości dał artyście możliwość spojrzenia na te nagrania z innej perspektywy. Początkowo nie było wiadomo, w jakim kierunku pójdą nagrania. Jak wspomina Holopainen, chciał uciec od stereotypu postrzegania solowej płyty gitarzysty jako tej zawierającej mnóstwo skomplikowanych technicznie fraz, granych zazwyczaj szybko. Starał się, by jego utwory stały się piosenkami. Trzeba przyznać, że mu się udało. To materiał, którego dobrze się słucha i który zaskakuje, a przede wszystkim nie pozostawia wrażenia bycia wtórnym.
73%
Posłuchaj płyty: Esa Holopainen - Silver Lake