Wyobraź sobie taką sytuację - grasz w zespole, wydaliście już kilka płyt, zabieracie się za następną. Co zrobić - czy postawić wszystko na jedną kartę i zaryzykować nowe brzmienie, czy grać tak, by spełniać oczekiwania fanów zachwyconych poprzednimi płytami? Nie od dziś wiadomo, że wielu miłośników muzyki różnej lubi to, co już zna, są też jednak tacy, których ekscytują przede wszystkim eksperymenty, to, co nowe, nieznane, inne. Nie wiem, jakim kryterium kierowali się muzycy Lonker See tworząc materiał na "Time Out", ale mam przeczucie, że w pewnym stopniu zadowoli on obie z wymienionych grup słuchaczy. Jest tu sporo zaskoczeń, ale też dźwięków bliskich fanom dotychczasowych dokonań trójmiejskiej grupy.
Rozpoczynając promocję nowego wydawnictwa kwartet poszedł na przekór - na singiel promujący płytę został wybrany dziesięciominutowy "Borello Lento", który z radiowym potencjałem i przebojowością ma niewiele wspólnego. To niespiesznie snująca się, refleksyjna kompozycja, w której jazzowe improwizacje dopełnia śpiew ptaków. Takich wyciszonych momentów jest tutaj więcej, choć nie brakuje też energii. Utwory łączą się ze sobą i budują spójną całość - trochę tajemniczą, niespokojną, nieoczywistą.
"Time Out" to opowieść zdecydowanie bardziej mroczna i stonowana niż "Hamza". Lonker See tym razem postawili na brzmienie, które trochę bliższe będzie miłośnikom jazzu niż gitarowej hałaśliwości, choć fani tej drugiej estetyki na pewno znajdą coś dla siebie w rozpędzonym, zgrzytliwym "Falling Down" i najkrótszym na płycie "Chewbacka". Nie zapomnieli też o elementach psychodelicznych, wyraźnych np w kompozycji "Supernova". To ciekawe studium transu - pulsujący w tle bas, delikatne partie perkusji i dialogi gitary i saksofonu.
Nowa płyta Lonker See pięknie podkreśla czas, w którym powstawała - rozpoczyna się spokojnie, cicho i niespiesznie, pozostawiając odbiorcę w stanie zawieszenia, hipnozy, by następnie powoli go z niego wybudzać coraz bardziej transowymi i dynamicznymi partiami. Przypomina to trochę stopniowe budzenie się świata z pandemicznego stanu, wychodzenie z letargu i powrót do pełni życia i chwil, gdy można spotkać się z przyjaciółmi i spędzić miło czas. Trochę tak brzmi wieńczący album "Friend"- jak rozmowa i wymiana zdań przyjaciół, którzy mają sobie mnóstwo do opowiedzenia. Słuchając tego utworu czuje się wewnętrzny spokój i radość, a zarazem ekscytację i oczekiwanie na nowe wieści. Świetnie brzmi tu głos Asi Kucharskiej, toczący rozmowę z coraz bardziej zgrzytliwą gitarą Bartosza Borowskiego i saksofonem Tomasza Gadeckiego, które dopełnia perkusyjna wypowiedź Michała Gosa. Warto zwrócić uwagę na piękną, czarno-białą okładkę wydawnictwa narysowaną przez basistkę i wokalistkę zespołu, która podkreśla nastrój materiału.
Mimo wielu zaskoczeń "Time Out" to tak naprawdę płyta przystępna i bezpieczna. Można postrzegać ją jako pomost między dotychczasowymi dokonaniami kwartetu, a krokiem ku nowemu i nieznanemu. Pewne jest natomiast to, że Lonker See niezmiennie trzymają wysoki poziom - nagrali jeszcze jeden świetny album, udowadniając, że są jednym z najciekawszych zespołów na polskiej scenie niezależnej.
85%
Płyty można nabyć za pośrednictwem wytwórni Antena Krzyku oraz na koncertach Lonker See
Posłuchaj fragmentu: Lonker See - Falling Down