Wyprawa na koncerty piąty dzień z rzędu to spore wyzwanie, a jednocześnie przyjemność nie do opisania. Tak bardzo przyzwyczaiłam się już do tych codziennych wizyt w B90 i Drizzly Grizzly, że budząc się dziś ze snu, w którym wędrowałam po pierwszym z wymienionych miejsc, byłam szczerze zaskoczona, że jestem w domu. Sobota na Soundrive Festival była przede wszystkim skierowana do miłośników popu, elektroniki i chwytliwej muzyki gitarowej, ale poszukiwacze brzmień bardziej eksperymentalnych oczywiście też mogli znaleźć coś dla siebie.
Piąty festiwalowy dzień rozpoczęłam występem Królówczanej Smugi i była to bardzo dobra decyzja. Pochodzący z Biłgoraja absolwent gdańskiej ASP, Adam Piętak zaprezentował performance będący połączeniem muzyki ludowej, drone'owych przesterów, growlu i energii rodem z death metalowej otchłani. Było bardzo widowiskowo, klimatycznie i bardzo oryginalnie, do tego stopnia, że żałowałam bardzo momentu, w którym postanowiłam sprawdzić, co dzieje się obok w B90. Mroczne i przestrzenne brzmienie elektroniki Fretta, choć bardzo obiecujące, niestety mnie nie porwało, w wyniku czego wróciłam do Drizzly Grizzly na ostatnie kilkanaście minut występu Smugi.
Po przepince na małej scenie zameldował się Rafael - wokalista i performer, który w towarzystwie gitarzysty wprowadził obecnych w świat rodem z rasowego thrillera psychologicznego. Niepokój, mrok, krzyk, zgrzyt, strach, wrzask i czerwone światło - wszystko świetnie do siebie pasowało, hipnotyzowało i porażało mocą. Czekam na dalsze kroki tego artysty.
Nie miałam specjalnie nastroju leniwie płynące, delikatne melodie Rosy Vertov ani na bujające rytmy w wykonaniu djki MINt, która zaprezentowała się w B90 w towarzystwie perkusisty, choć obroniła się ciekawą barwą głosu. Nie przekonała mnie także przesadna konferansjerka w wykonaniu Syndromu Paryskiego. Był to świetny moment, by odwiedzić piętro wyżej wystawę w Plenum, gdzie można było podziwiać ciekawe fotografie Sylwii Makris z cyklu "Malujcie tak, aby Polska zmartwychwstała" i odsapnąć od zgiełku. Znalazłam też chwilę, by odwiedzić piękną galerię Do Środka, mieszczącą się na końcu Ulicy Elektryków, posłuchać setu djskiego wykonanego przez trzech muzyków, w tym jednego improwizującego na saksofonie, spróbować pysznego wina z RPA, dostępnego jedynie tam, a przede wszystkim obejrzeć świetne prace znajdujące się wewnątrz.
Niewątpliwie ważnym wydarzeniem soboty był powrót na scenę zespołu Spoiwo. Był to koncert pełen wzruszeń. Muzycy zaprezentowali się w nowym, czteroosobowym składzie, z Partykiem Piątkowskim i Krzysztofem Zaczyńskim na klawiszach, Piotrem Gierzyńskim na gitarze i Krzysztofem Sarnkiem na perkusji. Zagrali w całości materiał z fantastycznej nowej płyty "Martial Hearts" po raz pierwszy na żywo, zabierając słuchaczy w transową podróż w przestrzenne brzmienia na pograniczu mrocznej elektroniki i post rocka. Dźwięki trafiały w samo serce, a widok skupionych i uśmiechających się do siebie muzyków wzruszał i niósł radość. Świetnie zabrzmiał też wokal Piotra Gierzyńskiego, który z uczuciem zaśpiewał w dwóch utworach.
Doznania podczas koncertu Spoiwa były tak intensywne, że kierując się intuicją i chęcią pozostania z emocjami wywołanymi koncertem Spoiwa, postanowiłam odpuścić sobie rockowy set w wykonaniu zespołu Waluś Kraksa Kryzys, a także koncerty Nightrun 87 i Kaśki Sochackiej. Co dalej? Dzień szósty (i ostatni) Soundrive Festival to pokazy skaterskie i punkowo-indie-rockowa muzyka. Wypatrujcie relacji już niebawem :) Tymczasem pora na zdjęcia...
KRÓLÓWCZANA SMUGA
FRETT
RAFAEL
ROSA VERTOV
MINt
SYNDROM PARYSKI
PLENUM
GALERIA DO ŚRODKA
SPOIWO