"Still Wave narodziło się w głębokiej otchłani przestrzeni kosmicznej, z przyszłości i z przeszłości, z pustki i zranionych uczuć, po to, by grać gwałtownie romantyczne, epicko desperackie łabędzie pieśni dla kochanków" - ten opis towarzyszący debiutanckiej ubiegłorocznej płycie włoskiej grupy w pełni oddaje charakter jej muzyki, w której znajdziecie wpływy post-punku, blackgaze i gotyckiej melancholii.
Po świetnej, mroczno-melancholijnej i melodyjnej płycie muzycy postanowili wrócić z nieco innym materiałem - minialbumem, na którym zawarli cztery kompozycje - akustyczną wersję osobistego "Starwound" oraz trzy utwory innych artystów w autorskich wersjach. To bardzo nostalgiczna propozycja z bardzo nieoczywistymi wyborami, w tym intrygującą, mroczną odsłoną jednej z piosenek Taylor Swift. Skąd akurat taki wybór nie zapytałam, poprosiłam za to zespół, by szerzej opowiedział o swoich muzycznych preferencjach. O swoim bardzo szerokim spojrzeniu na muzykę opowiedział mi wokalista, autor tekstów i pomysłodawca koncepcji Still Wave, Valerio Granieri.
1. Najlepsza muzyka do słuchania w domu
To zależy od nastroju. Jestem gościem, który nadal kupuje płyty. Niedziela to czas, w któym rozpakowuję nowo zakupione winyle i pozwalam im zakręcić się w gramofonie ten pierwszy raz (a czasem i kolejne). Obecnie często wracam do nowych remiksów The Cure, z albumu "Mixes of a lost world" (brzmią fenomenalnie), nowego albumu Katatonii (głębia, potęga, wyrafinowanie), koncertowej płyty kompozytora i autora tekstów Amedeo Minghi (włoska melancholia w najczystszej postaci) oraz EPki "A street scene" grupy Bark Psychosis, którą kupiłem dawno temu, ale której nie poświęciłem jeszcze wystarczająco dużo czasu. Gdy jestem zmęczony i rozczarowany (jak przez większość dni życia w tym zachodnim raju), sięgam po muzykę klasyczną z repertuaru takich artystów jak Arvo Part, Henryk Mikołaj Górecki, Clogs, Rachel's - przemawiają wprost do serca i mają właściwości kojące.
2. Najlepsza muzyka do słuchania w podróży
Niech będzie to Neil Young, w tej bardziej elektrycznej wersji. Zawsze podobała mi się właściwie każda strona jego twórczości, ale podczas jazdy świetnie sprawdza się np. "Keep On Rocking In The Free World" (ale gdy jedziesz szybciej, zdecydowanie przyda się Motorhead!). Gdy podróżuję pociągiem przeważnie wybieram post rock (np. Mogwai, Godspeed You! Black Emperor, God Is An Astronaut czy Mono) lub death metal sprzed lat - oba rodzaje muzyki sprawiają, że czuję silną nostalgię.
3. Muzyka, która mnie relaksuje...
Ambient w wykonaniu Briana Eno. Jest lepsza niż cokolwiek innego, bardzo pobudza wyobraźnię, kreuje nowe światy. To mistrz.
4. Najgorsza płyta, jaką kiedykolwiek słyszałem
Przeważnie nie słucham tego, co mi się nie podoba, ale mam jeden taki album nagrany przeez jeden z moich ulubionych zespołów - "One Second" Paradise Lost. Nie chodzi o gatunek, bo uwielbiam album "Host", który przypomina trochę Depeche Mode, ale o średnie kompozycje, kiepskie melodie i to, że jest na tej płycie dużo wypełniaczy. "This Cold Life" i "Say Just Words" to klasyki, ale w całości ta płyta nie brzmi dobrze...
5. Album, od którego wszystko się zaczęło (dla mnie jako muzyka)
To będzie rzecz dość odległa od mojej twórczości - "Nevermind" Nirvany - byłem wielkim fanem death metalu i słabym gitarzystą (nadal jestem w obu przypadkach), nie śpiewałem wtedy. Muzyka Nirvany była czymś nieskomplikowanym, co mogłem grać i śpiewać, była czymś, co dawało mi poczucie, że też umiem. Zacząłem więc śpiewać i pisać własne piosenki, które ukazały się w ramach Still Wave i Rome In Monochrome (mój drugi zespół).
6. Płyta, która zmieniła moje spojrzenie na muzykę
Jest ich wiele, ale jedną z pierwszych było "Disintegration" The Cure. To chyba mój ulubiony album wszech czasów - chwytliwe single, ambientowe sekcje, genialne aranżacje, lista utworów. Nauczyła mnie, że można być eksperymentalnym bez naginania struktur piosenek oraz że smutek może być piękny i pełen wdzięku.
7. Album, który niesamowicie mnie zaskoczył...
"Heartwork" grupy Carcass - wciąż jestem fanem tej grupy. Odkryłem ich przy okazji płyty "Necroticism– descanting the insalubrious" i sięgnąłem poźniej po "Reek of Putrefaction" i "Symphonies of sickness". Nie spodziewałem się, że będzie to zwrot w kierunku melodyjnego death metalu i zmiana tematyki tekstów. Nadal cenię bardziej "Necroticism" niż "Heartwork", ale muszę przyznać, że wybór między nimi to tylko kwestia stylu i upodobań, obie są genialne.
8. Najlepsza muzyka do słuchania w nocy
Synthwave lub radiowa składanka tego typu - nie musisz wiedzieć, kto wykonuje dany utwór, po prostu pozwalasz sobie na zatracenie się w muzyce
9. Najbardziej uniwersalna muzyka, na każdą okazję
Utwory z repertuaru The Smiths - "Louder Than Bombs", Hateful Of Hollow", "Rank", takie the best of. To bardzo melodyjne, chwytliwe tło, a gdy posłuchasz uważniej, chwytają za serce.
10. Muzyka, która najpełniej opisuje historię mojego życia
Piosenki The Smiths, które opowiadają o utraconych marzeniach chłopaka z przedmieści
11. Muzyka, która sprawia, że nie mogę przestać się śmiać
Wszystkie płyty Entombed, ten death'n'roll - " To ride, shoot straight and speak the truth" - gdy tego słucham, nie mogę powstrzymać się od uśmiechu. Podobnie jest z "Wolverine blues", "Morning Star", "Uprising", "Hollowman" - natychmiast zaczynasz się śmiać, bo krew pulsuje w żyłach
12. Muzyka, która sprawia, że płaczę
Płyta "Walking cloud and deep red sky, flag fluttered and the sun shined" z repertuaru japońskiego Mono niezmiennie łamie mi serce przy każdym odsłuchu, szczególnie "Halcyon (beautiful days)" i "A thousand paper cranes". Tak właściwie każdy utwór Mono ma takie właściwości...
13. Stara, czy nowa muzyka?
Stara, bo jestem romantykiem i sentymentalistą, ale staram się jednocześnie nadążyć za nowościami. Myślę, że każdy muzyk powinien przyglądać się temu, co dzieje się na rynku. Zawsze jest dużo dobrej, nowej muzyki do odkrycia...
ENGLISH VERSION
"Still Wave was born from the deep outer space, in a future past of void and broken feelings, to play violently post romantic, epically desperate swansongs for lovers." - this little describtion added to the debut album by the italian band tells exactly how this music sounds, being a great combination of post-punk, blackgaze and gothic melancholia.
After the great, melancholic, dark and melodic album, the band is back with something different - an EP with an acoustic version of a beautiful "Starwound" and three interpretations of songs by other artists - chosen unexpectedly, including the intriguing, dark version of a Taylor Swift song. I did not ask what was the inspiration for this particular choice, but asked for the broader perspective for their music. The vocalist, lyricist and the author of the band's concept, Valerio Granieri was the one, who told me in details about his view on music.