poniedziałek, 3 listopada 2025

Gdy cykl domyka się, czyli o finałowej opowieści Lunatic Soul

Cztery lata intensywnej pracy, dopracowywania kompozycji, składania fragmentów w całość. W efekcie otrzymujemy dwie płyty, dziewięćdziesiąt minut muzyki i historię, w którą trzeba wsłuchać się dokładnie, dogłębnie, odcinając się od codziennych spraw. Ósmy album Lunatic Soul jest zarazem początkiem i końcem opowieści o bohaterze dryfującym na pograniczu światów, balansującym pomiędzy światłem i ciemnością. Jest domknięciem kręgu, wyjaśnieniem, dopełnieniem trwającej siedemnaście lat muzycznej przygody pod tym szyldem. Historia zatoczyła koło. 





 

Żyjąc z muzyką (w tle) 

Czym dla ciebie jest muzyka? Nieodłącznym towarzyszem życia? Tłem do codziennych zajęć? Czymś, co jest obok i jest częścią ciebie, ale nie zastanawiasz się nad nią? Zbiorem dźwięków, które wywołują określone emocje? Sztuką, której poświęcasz pełną uwagę by ją zrozumieć? 

W przypadku Lunatic Soul nie ma absolutnie miejsca na półśrodki i aby zrozumieć ten album trzeba się zatrzymać, wyłączyć, odciąć i stworzyć przestrzeń, w której będzie obcowało się z muzyką bezpośrednio i wyłącznie z nią. Innej logicznej opcji po prostu nie ma. 

Znaleźć półtorej godziny na spokojny, uważny, pełny odsłuch w czasach, gdy wszystko pędzi przed siebie to kwestia, która zdaje się coraz bardziej odległa.  Są jednak historie, które po prostu nie wybrzmią tak, jak powinny, gdy nie zostaną zaprezentowane w pełnej krasie. I ta właśnie do nich należy - jest wielowymiarowa, niejednoznaczna, warta uwagi i wymagająca zaangażowania. Można przypatrywać i przysłuchiwać się jej na wielu poziomach. Choć sugeruje delikatnie pewne kierunki rozumowania, pozostawia miejsce na własną interpretację. Jest przy tym opowiedziana z wyczuciem, w sposób niebanalny. 


W mikro i makroskali 

Historia kołem się toczy - to wiadomo nie od dziś. Nowe życie rodzi się, rozwija, doświadcza, ustępuje miejsca kolejnemu. Dzieje się tak zarówno na skalę lokalną, czy wręcz osobistą, jak i znacznie szerzą, globalną perspektywę. Wszechświat rozszerza się, zawarta w nim energia ulega stałym przeobrażeniom. Powstają ciała niebieskie, podczas gdy inne skupiska materii ulegają destrukcji, np. pochłonięte przez czarne dziury. Coś żyje, coś umiera, coś dzieje się, coś innego jest w spoczynku. Zdarzenia na Ziemi dzieją się cyklicznie, powracając w określonych jednostkach czasu. Ery globalnych ociepleń przeplatają się z czasem zlodowaceń. Czas spokoju i ciszy przeplata się z dynamicznym czasem burz. 

Słońce co jedenaście lat uaktywnia się, regularnie i intensywnie wyrzucając z siebie cząstki gazów, która wchodzą w reakcję z atmosferą tworząc zorzę polarną, Następnie uspokaja się. Ludzie toczą wojny, ustalając nowy porządek świata, w którym funkcjonują przez jakiś czas, po czym buntują się przeciwko niemu. Doświadczają rozwoju technologicznego, a następnie stagnacji, później zapaści. Przeżywają emocjonalne burze, które w końcu ostatecznie ucichną, pozostawiając pustkę, ale też spokój. Ten szereg skojarzeniowy nie jest tutaj przypadkowy, bo zarówno Słońce, Ziemia jak i człowiek to kluczowe elementy układanki zawartej na ósmej płycie Lunatic Soul. 

 


Planeta wołająca o pomoc

Słońce jest obecnie w maksymalnej fazie aktywności. Od kilku lat grzeje coraz intensywniej, sprawiając, że pozbawiona warstwy ozonowej za sprawą działalności człowieka Ziemia niemal płonie od rekordowych temperatur latem i ulega zniszczeniu za sprawą gwałtownych zjawisk atmosferycznych. Powodzie, huragany, monsuny, trzęsienia - planeta wrze. Przy takim natężeniu zjawisk w końcu wszystko wybuchnie. Po tej eksplozji, katastrofie nastąpi cisza, spokój. Popękana Ziemia odetchnie, ale świat, który dotąd istniał zniknie, robiąc miejsce dla nowego początku. Ten moment tuż po wybuchu - pustą, popękaną planetę spaloną przez słońce, które na moment symbolicznie znika przykryte przez tarczę księżyca w nowiu, w całkowitym zaćmieniu obrazuje "The World Under Unsun". Kolorem dominującym na tym albumie jest żółty - kojarzący się nieuchronnie ze słońcem, ale także z pustynią, z piaszczystym terenem, gdzie nie ma gdzie się przed upałem skryć w ciągu dnia i gdzie drastycznie spada temperatura w ciągu nocy. Terenem radykalnym, gdzie nie ma dla organizmu taryfy ulgowej. Zero-jedynkowym. Trudno tu przeżyć bez zapasów wody, ale te jeśli nie będą uzupełniane, kiedyś się skończą. 

Unsun to "niesłońce", które może kojarzyć się z czymś nieprzyjaznym, niszczącym życie, odbierającym energię niezbędną do funkcjonowania. Gwiazda, gdy osiągnie maksymalne rozmiary i stanie się ognistą kulą - najpierw spali to, co znajdzie się w jej zasięgu, a następnie sama zacznie obumierać, stając się białym karłem. Życie zakończy się. Energia zmieni postać, dając życie czemuś, co nastąpi... 

 

O krok od katastrofy

Ziemia, nie tylko dosłownie - geologiczno-geograficznie jest w stanie pobudzenia. Z powodu nieustannego rozwoju cywilizacji i nowych technologii świat pędzi przed siebie. Dzieje się coraz więcej, coraz trudniej odnaleźć prawdę. Informacje, które do nas docierają są coraz krótsze, syntetyczne, hasłowe, coraz mniej analityczne, pozbawione źródeł.  Rozwijające się nowe technologie podkręcają zainteresowanie, sprawiają, że ich odbiorca traci zdolność analizowania i wchłania to, co widzi. Zmaga się nieustannie z emocjonalnymi burzami, doświadcza skrajnych stanów, niekiedy nie wiedząc już, jaka reakcja w danej sytuacji jest tą logiczną, właściwą. Próbując coś zrobić, na czymś się skupić, doświadcza ciągłego rozproszenia spowodowanego święcącym od powiadomień ekranem. Jest nieustannie angażowany tak, że nie ma chwili wytchnienia. Tu wiadomość, tu uśmiech, tu nowa reklama, tu jakiś komunikat, śmieszny filmik... Niczego już nie rozumie, nad niczym się nie zastanawia, wszystko powoli staje się mu obojętne... Media społecznościowe choć od początku miały jasny cel, ostatecznie przestają być narzędziem do budowania społeczności - nakierowane na nieustanny zarobek promują reklamy, polaryzują, targetują treści do konkretnego odbiorcy, maksymalizując zyski.

Internet, w którym jeszcze do niedawna można było niedużym nakładem sił znaleźć coś interesującego, zamienia się konsekwentnie w potok syfu, w zbiór strzępków komunikatów bez źródeł, w śmietnik. Wiadomości, artykuły, zdjęcia, muzyka - to, co stworzone przez człowieka przegrywa w nierównej walce z tym, co wygenerowane przez sztuczną inteligencję, co pozbawione emocji i pasji. To frustruje, przytłacza, wykańcza... To wpływa na codzienne funkcjonowanie i sprawia, że sfrustrowana większość koncentruje się wyłącznie na sobie, nie zważając na innych. Wszystko pędzi, zmierzając do nieuchronnej katastrofy i przysłowiowego rozbicia o ścianę.  Rozpada się, ulega erozji, pęka, rozmienia się w coraz drobniejsze fragmenciki, które coraz trudniej poskładać... Umysł eksploduje od przebodźcowania. 


cykl życia i śmierci na albumach Lunatic Soul. Białe pole to miejsce, które zajął "żółty" album

 

Gdy światło walczy z ciemnością  

Czym jest życie? Każdy wie, ale czasem warto coś sobie uporządkować. Jest przede wszystkim podróżą, zbiorem doświadczeń, lawiną emocji, które kształtują osobę, budując jej osobowość, charakter, wrażliwość. Drogą niekiedy wyboistą, wymagającą, nieustannym testem wytrzymałości, wytrwałości. Gdy naznaczone jest trudnymi życiowymi doświadczeniami i wynikającymi z nich (ale nie tylko!) stanami depresyjnymi, staje się drogą donikąd, z której bardzo trudno się wyrwać. Często ostatecznie w takich sytuacjach zmierza po równi pochyłej ku otchłani, ku totalnej ciemności, a wtedy trudno znaleźć tę iskrę światła, której można się chwycić, by wydostać się z mroku. 

Depresja jest właśnie takim zaćmieniem umysłu, skupieniem na tym, co bliskie mrocznym, smutnym, przytłaczającym aspektom. Światły mózg przykrywa cień smutku, który nie pozwala mu funkcjonować. Ta walka często jest bardzo nierówna, bo to wróg, który atakuje znienacka, niespodziewanie, gdy najmniej się tego spodziewamy. Mimo tego warto tę walkę podejmować, próbować z tego cienia uciec. Próbować żyć. Dlatego warto dać z siebie maksimum, by wykorzystać dany nam czas maksymalnie dobrze - rozwijając się zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie. 

 

Karuzela emocjonalna

Na nowej płycie Lunatic Soul światło walczy z ciemnością. To opowieść o próbie wyrwania się z niekończącego się kręgu zdarzeń, z powtarzających się schematów, z toksycznych relacji, z błędnego koła, w które jest się uwikłanym. O człowieku chcącym zmienić swoje życie, uciec, odciąć się od tego, co nie pozwala mu w pełni rozwinąć skrzydeł i być sobą. Takim, który w procesie zmiany zmaga się z nawykami, przyzwyczajeniami, uzależnieniem od tego, co "tu i teraz", poczuciem winy, z codziennością. Doświadcza wewnętrznego, egzystencjalnego konfliktu i musi podjąć moralnie trudną decyzję.  Umysł podpowiada jedno, serce drugie, logika trzecie... 

Mariusz Duda jak zawsze wyczuwa bardzo trafny moment na taką refleksję.  Dzięki temu, że jest doskonałym obserwatorem rzeczywistości, idealnie trafia w czas, gdy tworzone przez niego muzyczne opowieści mogą przynieść odrobinę radości wszystkim tym, którzy jej potrzebują.To płyta o poszukiwaniu światła. O nadziei. O ciągłej walce o lepsze jutro, którą poturbowany emocjonalnie bohater podejmuje, choć jest ona nierówna, pełna wyzwań. O wyrzutach sumienia, z którymi się zmaga. O wspomnieniach, które do niego wracają. Mimo to nie poddaje się. Analizuje, szuka rozwiązań. Angażuje się, choć myślenie w dzisiejszych czasach zdaje się być na wagę złota. Skłania do myślenia też odbiorcę, którego wciąga w tę opowieść. Ujmuje wrażliwością i szczerością. 

Żółty album znajduje się po stronie życia, ale, choć to życie stopniowo upływa i gaśnie, bohater stara się je wykorzystać maksymalnie. Gra w tę grę do końca, ile sił. 


 

W pętli

Ósemka to cyfra, która nieodłącznie kojarzy się też z nieskończonością, ale też z zamkniętym cyklem Tak się złożyło, że oddaje w pełni charakter tej muzyki, zamykając ją w pętli, po której można podróżować bez końca, rozszyfrowując kolejne poziomy znaczeń. Znajdziecie na tym albumie odniesienia do poprzednich wydawnictw Lunatic Soul i wskazówki, jak je interpretować. Jak podkreśla w albumowej książeczce sam autor jest to jednocześnie początek opowieści i jej finał, a pomiędzy jej wnętrze można wpleść wszystkie pozostałe wydawnictwa projektu. Są tu wskazówki, przyczyny i skutki zdarzeń i emocji, które są opisane na niebieskim, czarnym, białym, "leśnym" i czerwonym albumie. Jest własne, niepodrabialne, rozpoznawalne od pierwszych minut charakterystyczne brzmienie. Mroczne, niepokojące, kołyszące, wciągające, pełne refleksji, hipnotyzujące, z nutą ciepła i nadziei. Takie, które z każdym kolejnym odsłuchem odkrywa się na nowo, które się nie nudzi, które stale nabiera nowych znaczeń. Z którym wędruje się pokonując kolejne etapy. 


 Ku nieskończoności 

2025 rok to ważny czas dla Mariusza Dudy także pod kątem osobistym, bo obchodzi w tym roku okrągłe, pięćdziesiąte urodziny. To dobry moment na podsumowanie, zamknięcie pewnych tematów i ruszenie przed siebie z nową energią i nowymi pomysłami. Na spokojnie, na luzie, bo niczego nie trzeba już udowadniać.  "The World Under Unsun" pięknie dopełnia siedemnastoletnią historię Lunatic Soul, ale wcale jej nie kończy. Jak to? Jest uniwersalna, dlatego będzie trwała przez lata. Wszechświat żyje, a jego funkcjonowanie oparte jest o zasadę zachowania energii - różne jej formy składają się w całość, wszystko się równoważy. 

Cykl został zamknięty. Teraz historia Lunatic Soul funkcjonuje już w pełnej pętli. Sięgnijcie po nią, gdy będziecie gotowi. Najlepiej w jej chronologicznym porządku. A później wracajcie do niej regularnie, choćby po to, by przypominać sobie o tym, dlaczego warto każdego dnia wstać i odkrywać piękno świata. A jeśli chcecie dowiedzieć się o tym albumie i całym projekcie Lunatic Soul nieco więcej, zajrzyjcie na któreś ze spotkań autorskich. Pełna rozpiska poniżej: