niedziela, 30 września 2018

ZAGINIONE PŁYTY 2018 - LIPIEC - WRZESIEŃ


Trzeci kwartał upłynął zdecydowanie szybciej, niż przypuszczałam. Pomimo wakacji i związanego z nimi sezonu ogórkowego w muzyce, udało się zebrać kilkanaście propozycji, o których nie zdążyłam jeszcze Wam opowiedzieć. Przed nami ostatni kwartał i prawdziwy wysyp nowości - ciekawe, ile z nich okaże się naprawdę interesujących… Tymczasem zapraszam do lektury podsumowania albumów wydanych w okresie od początku lipca do końca września. Pragnę przy okazji zaznaczyć, że tak jak dotychczas,brak długiej recenzji jest jedynie wynikiem braku czasu, a nie wyróżnieniem innych albumów z tego okresu, które się jej doczekały.



LIPIEC

Yawning Man – The Revolt Against Tired Noises (6.07.2018)


Yawning Man – The Revolt Against Tired Noises
Obecni na rockowej scenie od ponad trzydziestu lat kalifornijczycy znani z psychodelicznych odjazdów i pustynnego brzmienia powracają z nowym wydawnictwem. „The Revolt Against Tired Noises” to intensywne, emocjonalne, bardzo mroczne muzyczne doznanie, które zapewniają długie formy pełne gęstych partii gitar, basu i ciekawych pasaży perkusji. Osiem zawartych na albumie kompozycji tworzy wielowarstwową całość, która hipnotyzuje tajemniczością.



SIERPIEŃ

Pray For Sound - Waiting Room (10.08.2018)


Pray For Sound - Waiting Room Trzecia płyta amerykańskich post-rockowców to ucieczka od dotychczasowego brzmienia w kierunku bardziej eterycznych, ambientowych kompozycji, które doskonale sprawdzają się jako wieczorny relaks, a także mogą pełnić funkcję terapeutyczną, np. w formie "wyciszacza" po trudnym dniu. Tytułowa "poczekalnia" to miejsce oczekiwania na coś, co dopiero ma się wydarzyć. Taka jest właśnie ta płyta - to pomost pomiędzy poprzednimi wydawnictwami, a zespołowym krokiem naprzód, prawdopodobnie ku poszukiwaniu nowych środków wyrazu. Całość oparta jest na delikatnych gitarach i ambientowych melodiach klawiszy, choć nie brakuje tu też tajemniczości i odrobiny niepokoju w postaci gdzieniegdzie pojawiających się przesterów czy też sporadycznie występujących na albumie partii perkusji.

Still Corners - Slow Air (17.08.2018)


Still Corners - Slow Air
Duet Still Corners, który tworzą urocza wokalistka Tessa Murray oraz multiinstumentalista i producent Greg Hughes, poznałam przy okazji drugiej edycji Soundrive Festival, odbywającej się w 2013 roku w nowo otwartym gdańskim klubie B90, dziś jednym z najlepiej nagłośnionych w Polsce. Artyści promowali wtedy album „Strange Pleasures”, który zachwycił mnie dream popowymi, ulotnymi melodiami, przenoszącymi w czas wakacyjnej beztroski, ciepłych wieczorów i odpoczynku na łonie natury.  Szczególnie w pamięć zapadł mi wtedy oparty na ciekawej gitarowej partii „The Trip”.
Pięć lat po premierze tej bardzo dobrej płyty londyńczycy powrócili z piątym studyjnym wydawnictwem, które ukazało się nakładem ich własnej, niezależnej wytwórni Wrecking Light. W warstwie muzycznej nic się nie zmieniło – to wciąż brzmiące świeżo przepiękne kompozycje, w których rozmarzony wokal Tessy rozbrzmiewa na tle delikatnych partii gitar, lekko pulsującej perkusji oraz subtelnych dźwięków klawiszy. Chwytliwość kontrastuje tu z relaksującymi, nostalgicznymi melodiami, tworząc spójną czterdziestominutową całość, której słucha się z przyjemnością.
To muzyka pełna przestrzeni, skąpanych w słońcu i płynących w rytmie szumu morskich fal dźwięków, zainspirowana niezwykłą atmosferą wybrzeża i wzgórz teksańskiego Austin, gdzie powstawał album. Wyróżniają go tajemniczy „In The Middle Of The Night”, radosny, pulsujący, przypominający przemierzanie amerykańskich pustkowi „Black Lagoon”, urokliwy „The Message” wypełniony gitarowo-wokalnymi dialogami, ambientowe, wyciszające „Sad Movies”, wieńczący całość „Long Goodbyes” oraz przywodzący na myśl dokonania Mazzy Star i Fleetwood Mac „Slow Air”.
Tej lekkiej jak piórko, zwiewnej i tajemniczej płyty z pewnością nie powstydziliby się muzycy Slowdive i Cocteau Twins. 

Alice In Chains - Rainier Fog (24.08.2018)


Alice In Chains - Rainier FogSzósty album Alice In Chains, a trzeci z nowym wokalistą Williamem DuVall’em to zespołowy “powrót do domu”, do znanych i kochanych przez fanów brzmień. Nie brakuje tu charakterystycznych harmonii wokalnych, chwytliwych refrenów oraz “gęstych” partii gitar. Muzycy nagrali ten album w Seattle i jest on w pewnym sensie hołdem złożonym brzmieniu lat osiemdziesiątych i początku lat dziewięćdziesiatych oraz legendarnym zespołom, które stworzyły podwaliny grunge’u.
W wywiadach przed premierą albumu lider zespołu Jerry Cantell przyznał, że problematyczne było dla niego stworzenie tekstów, gdyż wiele zostało już powiedziane na poprzednich wydawnictwach: “Nie mogę ponownie napisać “Them Bones”. Nie mogę więcej pisać o moim ojcu. Nie mogę znowu napisać o moim bracie i byłej dziewczynie. Ale łatwo jest się o coś wkurzyć. Różne rzeczy wciąż wzbudzają we mnie emocje (…) Doświadczam nowych rzeczy, widzę ludzi, którzy przez nie przechodzą. Gówno się może każdemu przytrafić. Wciąż jest coś do zrobienia, ale jest to dla mnie trudne. To zawsze jest ta część, w której czuję, że potykam się w pieprzonej ciemności”. Taki jest ten album – jest muzyczną podróżą „w ciemności”, pełną skąpanych we mgle mrocznych riffów, wyrazistych wokali, dynamicznych partii perkusji i lirycznej dekadencji.
Inspiracją dla tytułu albumu stał się stratowulkan Mount Rainier, położony 87 kilometrów na południowy wschód od Seattle.

Manes - Slow Motion Death Sequence (24.08.2018)


Manes - Slow Motion Death Sequence
Manes to trio z Trondheim, istniejące już dwadzieścia pięć lat. Swoją zespołową przygodę muzycy rozpoczęli od grania black metalu, z czasem dodając do muzycznych pomysłów szczyptę przebojowości i przystępności w postaci heavy metalu, elektroniki oraz rocka progresywnego. Przypomina to trochę muzyczną drogę innej norweskiej legendy, Ulver. Siódmy studyjny album grupy jest wypadkową powyższych stylów i słucha się go z niemałą przyjemnością.



Olafur Arnalds - Re:member (24.08.18)


Olafur Arnalds - Re:member
Islandzki pianista na swojej czwartej solowej płycie zaskakuje nowinkami technologicznymi. Fortepian, na którym gra artysta jest dodatkowo instrumentem sterującym dla dwóch samonapędzających się fortepianów Stratus. "Re:member" jest nie tylko albumem innowacyjnym technologicznie, lecz także krokiem artysty naprzód, w poszukiwaniu nowych harmonii dźwiękowych i nowych brzmieniowych pomysłów. Na nowej płycie Arnaldsa nie brakuje także przepięknych orkiestracji, nadających całości wyjątkowości. To album bardzo emocjonalny, docierający do głębi serca. To muzyczny eksperyment, który zakończył się sukcesem.

Jordsjo - Jordsjo (27.08.2018)


Jordsjo - Jordsjo Już kilkukrotnie na łamach tego bloga wspominałam, że skandynawskie pejzaże – zarówno te Jordsjo, który tak naprawdę jest siedemnastoutworową kompilacją trzech pierwszych niezależnych wydawnictw grupy.
naturalne jak i muzyczne - potrafią zapierać dech. Psychodelia, odrobina muzyki klasycznej, kosmiczne solówki, klawiszowe pasaże i dźwięki natury to wyznaczniki debiutanckiego albumu
Muzycy nawiązują w swojej twórczości do hard rocka lat siedemdziesiątych, odwołując się do brzmień bliskich Deep Purple, King Crimson, a także, dzięki wykorzystaniu fletu niedaleko im do inspiracji, którymi kieruje się w swoich nagraniach Agusa. Wyjątkowości dodaje całości fakt, że wokalista śpiewa po norwesku.

Mogwai - KIN (31.08.2018)


Mogwai - KIN“Ścigani przez mściwego przestępcę, agentów federalnych i gang nieziemskich żołnierzy, były więzień i jego przyrodni nastoletni brat są zmuszeni do ucieczki, a ochronę może im zapewnić tylko nieziemska broń o nieznanym pochodzeniu którą przypadkowo znaleźli.” – tak mniej więcej brzmi wstęp do opisu filmu fabularnego, w którym tłem dla akcji jest nowy album Mogwai. Post rockowcy postanowili nagrać soundtrack do obrazu braci Baker - Jonathana i Josha. W warstwie muzycznej nic się nie zmieniło – to wciąż znane i cenione przez fanów instrumentalnego rocka dźwięki, które wypełniają gitarowe pasaże, klimatyczne partie perkusji oraz klawiszowe pejzaże. Bardzo dobrze sprawdzają się one jako element budujący napięcie kolejnych filmowych kadrów.

WRZESIEŃ

Kingcrow – The Persistence (07.09.2018) 


Kingcrow – The Persistence Opisanie muzyki Kingcrow nie jest łatwym zadaniem – twórczość Włochów wymyka się gatunkowym klasyfikacjom, balansując na pograniczu post-progresywnych skomplikowanych gitarowych struktur, ocierających się o metal partii perkusji, popowej balladowości i elektronicznych eksperymentów. Słychać w nich inspiracje brytyjskim Muse, norweskim Leprous oraz szwedzkim Pain Of Salvation, z którym z końcem sierpnia muzycy wyruszyli w trasę koncertową.  Nieoczywiste brzmienia spaja charyzmatyczny wokal Diego Cafolli. Wszystko to tworzy mieszankę wybuchową, obok której nie da się przejść obojętnie.
Na siódmym albumie zespół otwiera nową historię, którą zamierza kontynuować na kolejnych wydawnictwach. Szczególną uwagę zwraca tutaj przedostatni “Night’s Descending”, w którym gościnnie swojego głosu użycza zaprzyjaźniony z muzykami wokalista i gitarzysta Pain Of Salvation, Daniel Gildenlöw.

Paul McCartney - Egypt Station (7.09.2018)


Paul McCartney - Egypt StationLegendarnego członka The Beatles przedstawiać nie trzeba. Sir Paul McCartney jest artystą wielkim, niestrudzonym i jedynym w swoim rodzaju. Imponującym jest, że w wieku 76 lat jest wciąż czynny zawodowo - nagrywa i jeździ w trasy koncertowe.
"Egypt Station" to pierwszy od pięciu lat album z premierowym materiałem. Wypełniają go melodyjne, szczere i bardzo ładne piosenki, w których nie brakuje zarówno momentów przebojowych jak i refleksyjnych. Podziw budzi fakt, że artysta wykonał całą pracę związaną z wydawnictwem samodzielnie. Skomponował muzykę, napisał teksty, zagrał na basie, fortepianie, bębnach, gitarach, a ponadto zupełnie sam namalował fantastyczną, kolorową okładkę płyty. To dzieło, którego słucha się z przyjemnością, odkrywając znaczenie kolejnych fraz i ciesząc się uroczymi dźwiękami.


Stoned Jesus – Pilgrims (7.09.2018) 


Stoned Jesus – Pilgrims Nie wchodź dwa razy do tej samej rzeki – tej zasadzie zdają się być wierni wokalista i gitarzysta Igor Sidorenko, basista Serhij Sljussar i perkusista Dmytro Zinchenko. Ukraińskie trio z płyty na płytę zmienia się i eksperymentuje z brzmieniem, odkrywając nowe muzyczne terytoria. Po prog rockowej podróży na „Seven Thousand Roar” i hard rockowej jeździe bez trzymanki na „The Harvest” muzycy nagrali mroczny, ocierający się o post i doom metal album. To wydawnictwo bardziej wymagające i mniej przebojowe, jednak nie brakuje tam psychodelicznych dźwięków i chwytliwych, charakterystycznych dla muzyki zespołu momentów. Najlepiej słucha się go w całości, odkrywając kolejne warstwy.


Emma Ruth Rundle - On Dark Horses (14.09.2018) 


Emma Ruth Rundle - On Dark HorsesAmerykańska wokalistka i multiinstumentalistka na swoim nowym albumie dokumentuje pozycję jednej z obecnie najciekawszych artystek, których twórczość oscyluje na pograniczu folku, psychodelii i post rocka. Pośród mrocznych dźwięków wyróżniają się wpadające w ucho melodie, w których nie brakuje melacholii. Głos Emmy brzmi trochę jak wokal Tori Amos, czy Alanis Morisette, co dodaje płycie uroku. Warto zaznaczyć także, że poza śpiewaniem kalifornijska wokalistka gra także na flecie, gitarze i perkusji.


Future Usses - The Existential Haunting (14.09.2018) 



Future Usses - The Existential HauntingTrio z Los Angeles to supergrupa złożona z muzyków Intronaut, Cynic i Torche. Debiutancki album muzyków łączy mroczne, psychodeliczne dźwięki i pogłosy rodem z ciemnego lasu, które kontrastują z ulotnymi melodiami post rockowych gitar i szczyptą orientalnych brzmień tworząc intrygującą całość. To w pełni instrumentalne wydawnictwo kreujące specyficzną atmosferę i przestrzeń, pozostawiające jednak słuchaczowi dowolność interpretacji.



Uriah Heep - Living The Dream (14.09.2018)


Uriah Heep - Living The DreamLegendarni przedstawiciele hard rocka powracają z nowym albumem, który do złudzenia przypomina Deep Purple i brzmi tak, jakby nagrany został czterdzieści lat temu. Płyta jest świetnie wyprodukowana i słucha się jej z niemałą przyjemnością, tupiąc nóżką i podrygując w rytm dynamicznych perkusyjno-gitarowych galopad i klawiszowych szaleństw. "Living The Dream" jest jak piękny sen o tym, że w dobie dominującej ingerencji elektroniki w muzykę rockową można jeszcze grać tradycyjnie i z pasją. Nie brakuje tu zarówno świetnych, wpadających w ucho przebojowych melodii, jak i instrumentalnych improwizacji. Kwintet udowadnia tu, że dobra muzyka nie starzeje się i zawsze znajdzie swoich odbiorców.
dokonania

Wang Wen – Invisible City (20.09.2018) 


Wang Wen – Invisible City Pelagic Records skupia w swoich szeregach zacne grono artystów, głównie z kręgów post rocka i muzyki instrumentalnej. Nakładem tej wytwórni ukazało się dziesiąte wydawnictwo chińskiego zespołu Wang Wen, który z roku na rok zyskuje coraz większą popularność na świecie.
Muzycy nagrywali swoje dzieło w maleńkim studio na Islandii, co ma swoje odzwierciedlenie w dźwiękach – pełnych przestrzeni, mroku, melancholii, a także niezwykłego ciepła, które bije z produkcji płyty. Nie brakuje tam także przepięknych melodii, gitarowych pasaży i charakterystycznego dla post rocka narastania napięcia.
Sami podkreślają, że do uzyskania takiego brzmienia zainspirowały ich źródła geotermalne, w których rozgrzewali się w mroźne styczniowe dni podczas nagrań. Jest ono symbolem nadziei, którą chcą dać swoim rodakom, pochodzącym z dotkniętego biedą regionu północnych Chin.

Fish - A Parley With Angels (21.09.2018) 


Fish - A Parley With Angels Uwielbiany w Polsce były wokalista Marillion miał w 2018 wydać "Weltschmerz", jednak premierę przesunięto na rok 2019. Na pocieszenie z okazji nadchodzącej trasy koncertowej Fisha ukazała się EPka zawierająca sześć kompozycji utrzymanych w stylu artysty i mająca umilić oczekiwanie na długogrający album. Ciężko to wydawnictwo nazywać jednak EPką, gdyż trwa aż pięćdziesiąt cztery minuty.
Album jest spójny i bardzo ciekawy. Szczególną uwagę poza tak zwanymi "długasami", z "Little Man What Now" na czele zwraca oparty na bujającym rytmie "Man With A Stick" z poruszającym tekstem, inspirowanym śmiercią ojca muzyka, w wyniku której każdy widok starszego mężczyzny podpierającego się drewnianą laską wywoływał u niego uczucie pustki i wspomnienie jednej z najdroższych mu osób. 

Nosound - Allow Yourself (21.09.2018)

Nosound - Allow Yourself "Allow Yourself" to nowy początek dla włoskiego zespołu, który po latach tworzenia prog rockowych kompozycji postanowił otworzyć się na brzmienia z nurtu alternatywnego rocka i elektroniki. Lider zespołu Giancarlo Erra, opowiadając o okolicznościach powstawania albumu przyznał, że poczuł potrzebę inspiracji innymi muzycznymi gatunkami i opuszczenia strefy komfortu, a próba odnalezienia się w nowej stylistyce wymagała od niego wiele nauki i wysiłku. Efektem prac jest wzruszający album, który nie daje spokoju i nie pozwala o sobie zapomnieć, pozostawiając po przesłuchaniu uczucie niepokoju i refleksji. Przepiękne partie fortepianu, orkiestracje i brzmienie gitary akustycznej kontrastują tu z elektronicznymi eksperymentami oraz perkusyjno-gitarowymi improwizacjami.  Słychać tu echa Radiohead, Archive i Gazpacho.

Sleep Party People - Lingering part II (21.09.2018)


Sleep Party People - Lingering part IIBrian Batz powraca z rozmarzonymi pejzażami. Kontynuacja ubiegłorocznego "Lingering" to ciąg Sleep Party People. Całość brzmi lekko i bardzo przyjemnie, a jednocześnie bardzo przestrzennie. Krótko mówiąc - "króliki" są nadal w tanecznym nastroju i pozostaje tylko czekać na kolejne występy grupy w Polsce.
dalszy podróży w krainę snów na miarę opowieści o perypetiach "Alicji w Krainie Czarów". Fortepianowe urokliwe partie przeplatają się tutaj z shoegaze'owymi gitarami i zabawą z elektroniką. Muzykę dopełnia ulotny wokal lidera i założyciela

Suede - The Blue Hour (21.09.2018)


Suede - The Blue Hour Koncept indie? Czemu nie. Na taki pomysł wpadł zespół Suede, który na swoim ósmym albumie odkrywa nowe muzyczne terytoria, romansując z brzmieniami orkiestrowymi i rockiem progresywnym. Nie brakuje tu także poruszających melodii i przebojowości, charakterystycznych dla dotychczasowych dokonań muzyków. To tajemnicza, wciągająca muzyczna opowieść, pełna zwrotów akcji, w której chór i orkiestracje komponują się z ciekawymi partiami gitar.





Aurora - Infections Of A Different Kind, Step 1 (28.09.2018)


Aurora - Infections Of A Different Kind, Step 1 Obdarzona wyjątkowym głosem norweska wokalistka powróciła niespodziewanie, zaskakując słuchaczy następcą fantastycznego debiutu. " Infections Of A Different Kind, Step 1" to pierwsza część dwupłytowego wydawnictwa, na którym Aurora udowadnia, że ma potencjał na stanie się jedną z najważniejszych popowych wokalistek w najbliższych latach. Ulotne melodie, odrobina elektroniki i lekki jak piórko głos sprawiają, że albumu słucha się z przyjemnością i chętnie sięga po niego ponownie. Artystka tłumaczy, że poprzez swoje nowe wydawnictwo pragnie podkreślić, że nie powinniśmy bać się odczuwać, płakać i żyć w zgodzie z naszymi demonami.


All Them Witches - ATW (28.09.2018) 

All Them Witches - ATW Trio z Nashville nie wysiliło się, by nadać tytuł swojemu najnowszemu wydawnictwu, co na szczęście nie ma odzwierciedlenia w przypadku zawartych na nim dźwięków, w których psychodeliczne odjazdy hipnotyzują słuchacza od pierwszej do ostatniej minuty. Album jest bardzo melodyjny i przystępny - sporo tu bluesowych muzycznych opowieści. Nie brakuje tu jednak także mocniejszych akcentów, jak chociażby kipiący energią riff w "1st vs 2nd". Zdecydowanie warto posłuchać!