Zmiany i wyzwania są nieodłącznym elementem naszego życia. Potrzeba, by ich dokonać nadchodzi znienacka, niespodziewanie. Podobnie sprawa się ma z natchnieniem czy inspiracją do tworzenia - zwykle tak długo kłuje w środku i o sobie przypomina, aż zainteresowany zdecyduje, by podjąć rękawicę.
Pragnienie ryzyka i próby czegoś zupełnie nowego i odmiennego złapało w sidła także trio Bastarda. Muzycy wracają z czwartą płytą, która zaskoczy niejednego fana dotychczasowych dokonań grupy. Po eksploracji sztuki średniowiecznej, tematyki śmierci i dziedzictwa muzyki żydowskiej nadszedł czas na autorską interpretację portugalskiego fado. Co z tego wyszło?
2020 rok przyniósł nam wszystkim sporo trudnych, gorzkich i smutnych chwil - o tym wiemy nawet za dobrze. 2021 rok nie zaczął się wcale lepiej, a po pierwszym jego kwartale nierówna walka na wielu polach wciąż trwa. Czemu o tym znów piszę? Te niespokojne nastroje i zmagania z niezależnymi od nas zdarzeniami i z samym sobą w tych dziwnych i potwornie trudnych czasach fantastycznie oddaje nowy album Bastardy. "Fado" to tęsknota za tym, co minęło, możliwe że bezpowrotnie, jak również los i przeznaczenie, zupełnie pozbawione uwarunkowań od ludzkiej woli, które może nieść zarówno dobre, jak i złe konsekwencje. Nie ma na to rady i trzeba to przyjąć, wierząc, że nie będzie tak źle.
To oczywiście także tradycja muzyczna z Półwyspu Iberyjskiego, która narodziła się w dziewiętnastym wieku w portowych dzielnicach portugalskich miast wśród biednej społeczności. Aby oddać w pełni charakter tej sztuki zwanej także portugalskim bluesem, trio zaprosiło do współpracy osobę, która wie o tych dźwiękach niemal wszystko - mieszkającego w Polsce od ponad dekady Portugalczyka João de Sousę. Artysta zagrał na gitarze akustycznej i zaśpiewał w ojczystym języku, co w połączeniu z wrażliwością muzyków Bastardy i nietuzinkowymi partiami klarnetu i wiolonczeli stworzyło nieprawdopodobnie emocjonalną i wielobarwną całość.
"Fado" to osiem kompozycji, w których przenika się wyjątkowy styl gry Bastardy i wrażliwość portugalskiego artysty. To muzyka najwyższej próby, która porusza serce i nie pozostawia obojętnym - fantastycznie zagrana, wykonana z najwyższą starannością i pełnym oddaniem. To sztuka, która trafi do wrażliwego odbiorcy, ceniącego szczerość i różnorodność, niezależnie od tego, jakie dźwięki kocha najbardziej. Jest w nich uniwersalne przesłanie bliskie każdemu z nas. To piosenki układające się wraz z towarzyszącą im oprawą graficzną w opowieść pełną czystego piękna, nostalgii, lecz również delikatnego uśmiechu i nadziei.
To także nowe otwarcie dla Bastardy - na tej płycie po raz pierwszy w historii pojawia się ludzki głos jako pełnoprawny element opowieści, a nie jej dopełnienie, co jest początkiem nowej zespołowej drogi, o której dowiecie się już niebawem. "Fado" to także chyba najlżejszy materiał w dorobku Bastardy. Mimo pokaźnego ładunku emocjonalnego i technicznego wyrafinowania, jest to muzyka niezwykle przystępna - dzięki udziałowi João zyskała dodatkowy element przebojowości i lekkości. To taki muzyczny przyjaciel, który wspiera i przytula w trudnych chwilach.
88%
Posłuchaj płyty: Bastarda & João de Sousa - Fado