Każdy dzień jest dobry na klubowy koncert, tym bardziej w porze, gdy za oknem robi się coraz bardziej szaro i wietrznie, a otaczającą nas przestrzeń zaczyna spowijać ponura, jesienna atmosfera. Wtedy w duszę coraz bardziej wlewa się niepokój. Takie dni sprzyjają kameralnym wydarzeniom, podczas których można naładować baterie za sprawą bezpośredniego kontaktu z artystami i spędzić miło czas słuchając dobrej muzyki. Tak było w minioną środę u Bazyla w Poznaniu. Kultowy klub odwiedziły trzy zespoły zrzeszone w wytwórni Season Of Mist - Gaahls Wyrd, na czele którego stoi legendarny wokalista Gorgoroth, Kristian Espedal, folk-metalowy Saor oraz fantastyczna portugalska Gaerea. Było głośno i bardzo klimatycznie.
Mimo delikatnego poślizgu z otwarciem bram koncerty rozpoczęły się zgodnie z planem. Spragniona metalowych wrażeń publiczność na pierwszy ogień otrzymała potężną dawkę mroku nasyconego hipnotyzującą aurą. Portugalski kwintet Gaerea zaserwował bardzo atmosferyczny spektakl, na 45 minut zabierając przybyłych w podróż po meandrach ludzkiej psychiki. Eleganccy, ubrani na czarno, zamaskowani muzycy przeżywali na scenie każdy dźwięk i każdą chwilę, coraz bardziej wczuwając się w klimat i dając ponieść energii, którą generowały poszczególne utwory. Czy osiągnęli stan transu i przenieśli się w inny wymiar, o czym opowiadali mi w wywiadzie? Wszystko wskazywało na to, że tak.
Ze sceny nie padło żadne słowo poza krzykami wokalisty, zespół po prostu
grał, balansując między metalową otchłanią, którą wypełniał
nieprzenikniony mrok i subtelnie wplecionymi w niego melodiami. Zgadzało się wszystko - muzycznie, wizualnie i atmosferycznie.
Artyści byli w ciągłym ruchu, wyczuwali się wzajemnie. Nie widząc nic poza odblaskami świateł czerpali siłę z wymiany energii między sobą oraz okrzyków publiczności, która gorąco ich dopingowała. Wokalista zbliżał się do krawędzi sceny, by jeszcze bardziej poczuć obecność osób w pierwszych rzędach, ruch ich ciał i powiew unoszących się włosów. Było to przeżycie jedyne w swoim rodzaju i subiektywnie najlepszy koncert tego wieczoru.
Nieco innych emocji dostarczył Saor, który za sprawą swoich skocznych kompozycji o folkowym zabarwieniu rozruszał publiczność jeszcze bardziej, zagrzewając fanów do rytmicznego klaskania i interakcji. Melodyjne utwory wpadały w ucho i przenosiły ku wspomnieniom górskich krajobrazów. Grający na basie wokalista zręcznie balansował między śpiewem i krzykiem. Świetnie brzmiały też gitary i bębny. Szkoda jedynie, że udało się odtworzyć na żywo brzmienia instrumentów etnicznych, co dodałoby występowi nieco więcej przestrzeni. Niemniej słuchało się tego koncertu bardzo dobrze. Świetnie oglądało się też wczuwających w rytm swoich kompozycji muzyków, którzy nie szczędzili synchronicznego machania głowami jak również uśmiechów od ucha do ucha. Publiczność przyjęła ich bardzo ciepło i czerpała radość z ich występu, o czym świadczy fakt, że gdy lider zespołu zapowiedział ostatnią kompozycję, w sali rozległy się smutne pomruki niedowierzania.
Wielu z tych, którzy odwiedzili w środę gościnne progi poznańskiego klubu czekało jednak na to, co zaprezentuje Gaahl i jego towarzysze. Gaahls Wyrd zrobili dokładnie to, czego od nich oczekiwano - zagrali potężnie i z wyczuciem, stopniowo budując klimat i łącząc ciężar z hipnotyzującą melancholią. Fani black metalowej ekspresji byli zachwyceni, nie tylko grą poszczególnych członków zespołu, wśród których zdecydowanie wyróżniał się perkusista, lecz także różnorodnością wokalu Gaahla, który potrafi zarówno przeraźliwie ryknąć, jak i zaśpiewać bardzo czysto i atmosferycznie. Właśnie te spokojniejsze momenty najmocniej zapadły mi w pamięć, choć wykonawczo nie ustępowały metalowym klasykom. Gaahl majestatycznie kroczył po scenie, spowity dymną mgłą i tylnym oświetleniem sceny, towarzyszący mu instrumentaliści dawali z siebie maksimum wyciskając potężne, skomplikowane sekwencje z bębnów i gitar. Nad dźwiękami unosiła się niepokojąca aura i rytualny nastrój.
Muzycy sięgnęli zarówno po kompozycje z "GastiR" i fantastycznej EPki "The Humming Mountain", jak i nagrania God Seed, Trelldom i Gorgoroth, spełniając marzenia zarówno fanów nordyckiego folku jak i flagowego brzmienia norweskiego black metalu. Był to bardzo klimatyczny, a zarazem potężny koncert, który zostanie w czarnych sercach na długo.
Zapraszam do obejrzenia galerii.