Jak lubisz spędzać letnie wieczory? Odpoczywając na leżakach słuchając ulubionej muzyki, czy może tańcząc do upadłego pod chmurką w jej rytm? Trzeci koncert tegorocznego Jazzu na Wyspie pozwolił zrealizować obie te formy odreagowania codzienności.
Finał czwartej odsłony cyklu zapisał się w historii naprawdę mocnym akcentem. Na scenie na gdańskiej Ołowiance raz jeszcze spotkały się młodość i doświadczenie, tym razem za sprawą skrajnie odmiennych, ale niezmiennie świetnych występów kwintetu Hani Derej i grupy Niechęć.
Relaks w promieniach zachodzącego słońca
Jest jedną z najbardziej obiecujących pianistek młodego pokolenia i jedną z najciekawszych artystek nowej fali jazzu. Wyróżniona przez prestiżowe jazzowe media, podbija szturmem festiwalowe sceny, m.in. wypełniła po brzegi namiot na Off Festivalu i zgarnęła dwie nagrody na Ladies' Jazz Festivalu. Kto taki? Hania Derej - uśmiechnięta, skromna dziewczyna o ogromnym talencie, która w swojej twórczości balansuje między jazzową wirtuozerią i możliwościami elektroniki.
Wraz z kolegami - saksofonistą, puzonistą, basistą i perkusistą zagrała piękny i szczery koncert, bazując na kompozycjach z debiutanckiego ubiegłorocznego albumu "Evocation", gwarantując publiczności przyjemny, ciepły czas, który fajnie wpisał się w niespieszny letni wieczór. Był to idealny moment, by w promieniach zachodzącego słońca zrelaksować się i odetchnąć.
Tańce, hulanki i doskonałe zakończenie cyklu
Gdy dzień chylił się już ku schyłkowi i temperatura nieco zelżała, nadszedł idealny moment na coś bardziej dynamicznego. Potężny finał wieczoru, a zarazem całego cyklu Jazz na Wyspie zapewniła warszawska Niechęć - grupa doświadczona, z piętnastoletnią historią, balansująca w swojej twórczości na pograniczu światła i mroku, łącząca jazz z wpływami rocka i elektroniki.
W porównaniu do marcowego występu: https://www.miedzyuchemamozgiem.eu/2025/03/chec-na-niechec-czyli-o-reckless-things.html , było tym razem nieco krócej, ale jeszcze bardziej intensywnie. Gdańska Ołowianka eksplodowała radością - pod sceną z utworu na utwór przybywało euforycznie reagujących i ochoczo tańczących w rytm pulsującej muzyki fanów grupy, którzy przeżywali muzykę całym sobą, chłonąc pokręcone, psychodeliczne, chwilami mroczne brzmienie oplatające umysł i duszę.
Niechęć słynie z długich, ponad dwugodzinnych koncertów, podczas których muzycy stopniowo rozkręcają się, dzieląc się z publicznością doświadczeniem muzycznym tu i teraz, improwizując i poddając się chwili. Tym razem ze względu na ograniczenia czasowe, plenerowe warunki i ciszę nocną emocje musiały zostać nieco skondensowane do tego, co najważniejsze - dźwięków. Tych doskonałych, szczególnie z fenomenalnej, najnowszej płyty grupy "Reckless Things" nie brakowało (więcej o albumie tu: https://www.miedzyuchemamozgiem.eu/2025/03/przewodnik-po-piosenkach-niechec.html). Na Ołowiance zagrane zostały z pasją, potężną mocą i zaangażowaniem - tak, jakby jutra miało nie być.
Początkowo planowany na godzinę koncert wydłużył się o niemal pół godziny, niosąc ogrom energii i uśmiechu, rozładowując napięcie i pozwalając pozbyć się wszelkich negatywnych emocji, kumulujących się we wnętrzu, zapewniając fantastyczny finał jazzowo-wyspiarskiego cyklu. Między muzykami i publiką wytworzyło się fantastyczne porozumienie. A jeśli już o klubie Kot mowa, lider grupy, Rafał Błaszczak zapowiedział, że Niechęć pojawi się ponownie w marcu przyszłego roku w klubie Monk, na czwartym piętrze kociej kamienicy. Co wydarzy się w tej kameralnej przestrzeni nie wiadomo, ale pewne jest, że wrażeń nie zabraknie. Wypatrujcie ogłoszeń, bo pewnie niedługo pojawi się więcej informacji!
Więcej zdjęć z koncertu znajdziecie tu:
Hania Derej Quintet: https://www.muamart.pl/index.php/hania-derej-quintet/
Niechęć: https://www.muamart.pl/index.php/niechec-ii/