niedziela, 16 listopada 2025

Kolorowe oblicze metalu, czyli o występach Hanabie i Sun w Gdańsku

Łączą metalcore z punkową bezkompromisowością i cukierkowym popem, tworząc mieszankę wybuchową, która porywa tłumy do szaleństwa.  Do gdańskiego B90 po raz drugi zawitały Japonki z Hanabie. W zimny, jesienny dzień ich nośna i wielobarwna muzyka przyniosła powiew ciepła i uśmiechu, pokazując, że ciężar i mrok mogą mieć także swoje kolorowe i cukierkowe oblicze. 

 


 

Obezwładniająca energia 

Z roku na rok pną się w górę i rozwijają swój warsztat. Piszą coraz ciekawsze, coraz bardziej złożone piosenki. Nie boją się iść na całość i łączyć stylów pozornie do siebie niepasujących, tworząc mieszankę wybuchową, wobec której nie sposób pozostać obojętnym. Po odwiedzinach na Mystic Festivalu Hanabie wróciły do B90 z nową energią i nowymi pomysłami, rozgrzewając publiczność do czerwoności. Strzał za strzałem, hit za hitem, brawurowe, bezkompromisowe tańce, śpiewy, skoki i czysta radość - tak brzmiał ten koncert, eksplodując kolorami i energią. 

Wokalistka Yukina oprócz czystego śpiewu i rapu popisywała się też bardzo konkretnym growlem. W chórkach wspierały wszystkie trzy koleżanki z zespołu - gitarzystka Matsuri, basistka Hettsu oraz perkusistka Chika nie tylko świetnie się prezentowały, ale włożyły w swój show sto procent zaangażowania. Od tych szalejących dziewczyn nie można było oderwać wzroku, ale przede wszystkim świetnie się ich słuchało. 

 


 Doskonała zabawa

Nawiązały fantastyczny kontakt z publicznością, która żywiołowo reagowała na zachęty do wspólnej zabawy, a nawet śpiewała japońskie teksty. To był świetny i spójny koncert, który podobał się nie tylko zakochanym w japońskiej kolorowej kulturze fanom postaci z mangi i anime, lecz wszystkim tym, którzy lubią odkrywać nowe dźwięki. Metalcore, hip hop, pop, elektronika - wszystko to buzowało i gotowało się w wielkim kotle, ale finalnie połączyło się w bardzo oryginalne i smaczne danie. 

Hanabie w Gdańsku pokazały, że z kolorowej ciekawostki stały się pełnoprawnym zespołem, który ma na siebie pomył i doskonale wie, jak zagrać koncert, który spełni oczekiwania publiczności - muzyka, kontakt z fanami, dobór utworów przeplatający początki z nowszym repertuarem, wizerunek, sceniczny luz, układ sceny, który pozwolił zobaczyć zespół także fanom z tyłu klubu - wszystko się zgadzało, a do tego brzmiało bardzo selektywnie. Czego chcieć więcej w sobotni wieczór?

 


Dobry support to podstawa

Taka energetyczna bomba nie byłaby możliwa bez dobrze rozgrzewającego supportu. O niego zadbała wokalistka Sun, która połączyła popową lekkość z gitarową zadziornością. Jak sama twierdzi gra "brutal pop", co wydaje się być trafnym określeniem jej przebojowej, a jednocześnie zgrzytliwej muzyki. W biografii na swojej stronie podkreśla, że stylistycznie plasuje się gdzieś pomiędzy St. Vincent i Gojirą - o ile z Anne Clark ma nieco wspólnego w kwestii pomysłów na sceniczne kreacje, o tyle nowatorskiego metalu w tej muzyce nie było tak wiele, jak można by po tym opisie oczekiwać. Sun zrobiła show - to bez wątpienia, w pełni wykorzystując swoje aktorskie umiejętności - śpiewała dobrze, machała włosami, tańczyła i pozowała publiczności. Fajnie rozgrzała publiczność, która postawiła po prostu na dobrą zabawę i o to tutaj chodziło. Zawodu na twarzach przybyłych wychodząc z klubu po koncertach nie dostrzegłam. I tak właśnie powinno się spędzać sobotę. 



 Więcej zdjęć z koncertu znajdziecie tu: 

Sun: https://www.muamart.pl/index.php/sun/

Hanabie:  https://www.muamart.pl/index.php/hanabie-ii/