Stoczniowe żurawie, surowa industrialna przestrzeń, mocne, metaliczne brzmienie. Pierwszego dnia listopada do Gdańska zawitali Author & Punisher oraz Bong Ra. Tego wieczoru w Drizzly Grizzly wybrzmiał świeży, potężny i bezkompromisowy industrial metal w pełnej krasie. Lepszego miejsca na taki koncert po prostu nie można było sobie wymarzyć.
Basowa ściana dźwięku
Od pierwszych minut, gdy przekraczało się próg klubu było intensywnie. Napięcie rosło, emocje podkręcała klimatyczna muzyka. Przed koncertem z głośników popłynęły industrialne dźwięki, które wpisały się w stoczniową okolicę klubu i aurę wieczoru bardzo trafnie. Jako pierwsi na scenę wyszli członkowie Bong Ra, zabierając publiczność w podróż pełną przesterów i mroku Duet przygotował kilkudziesięciominutowy, potężny, bardzo dystopijny, powalający mocą występ. Przy pomocy gitary i basu oraz przeszywającego, niskiego ryku stworzył mocny surrealistyczny klimat, który wwiercał się w umysł. Słudge, blackcore, noise - wpływy i inspiracje mieszały się tu w przeróżnych konfiguracjach, ale ich wspólnym mianownikiem była szczerość. To było naprawdę mocne otwarcie.
Moc maszyn
Cisza kontra hałas. Metal kontra melodie. Ściana dźwięku, a z drugiej strony przestrzeń. Elektronika i technologia w żywej, organicznej odsłonie. Śpiew ptaków, który zderza się z rozdzierającą wręcz mocą maszyn - Tristan Shone po ponad dwóch dekadach tworzenia pod szyldem Author & Punisher nie traci pasji, werwy i chęci, by eksplorować nowe brzmieniowe przestrzenie. Nie traci też pomysłów na zaprezentowanie swojej sztuki w koncertowej odsłonie.
Po genialnym "Kruller" i występie na Mystic Festivalu Author & Punisher wrócił do Gdańska nie tylko z jeszcze ciekawszą, zaskakującą płytą "Nocturnal Birding", ale z konkretnym, jeszcze potężniejszym występem i bardziej wymownym występem. Tristan Shone przyjechał do Europy z nowymi maszynami, by zaprezentować swoje oryginalne brzmienie w pełni. Dwoma specjalnymi mikrofonami i setem, którego Europa jeszcze nie widziała.
Dopracowane brzmienie
Wszystko zabrzmiało absolutnie bez zarzutu - ostro, potężnie, bezkompromisowo, a zarazem z odpowiednią dawką równie przeszywającej melancholii. Emocje wrzały. Industrialne uderzenia zderzały się z rozdzierającym wokalem Shone'a, Po wykonaniu całości materiału z "Nocturnal Birding" zabrzmiało jeszcze kilka starszych kompozycji, równie mocnych i wyrazistych. Uwagę zwracał też wymowny napis na stole, na którym spoczywały maszyny artysty.
Ogromnym wsparciem dla eksperymentującego z brzmieniem i łączącego śpiew z krzykiem Tristana był jego przyjaciel Doug Sabolick, który nie tylko świetnie zagrał na gitarze, dopełniając oryginalne brzmienie, ale też wspomógł go w sprzedaży merchu i licznych logistycznych kwestiach. Ten duet jest absolutnie niezawodny.
Walcząc z przeziębieniem
Mimo doskwierającego przeziębienia i walki z chrypą Shone dał z siebie maksimum. Nie tylko dzielnie dotrwał do finału, walcząc z kaszlem, ale wyszedł ponownie, by zagrać bis, wdzięczny za to, że publiczność chciała spędzić wieczór z muzyką na żywo. Za to zaangażowanie i tę cudowną szczerość spotkała go gromka owacja publiczności. Nie tak licznej, jak być powinna, ale wystarczająco konkretnej, by trochę "pohałasować".
Gdy ostatecznie opuszczał scenę z obolałym gardłem, uśmiechał się szeroko z poczuciem spełnienia i dobrze spędzonego czasu. Po koncercie nie mógł się zaś nachwalić świetnie nagłośnionej i oświetlonej klubowej przestrzeni, a także industrialnego, klimatycznego otoczenia, wspominając Mystic Festival i poprzednie wizyty w Polsce. Mam nadzieję, że na kolejne odwiedziny artysty w Trójmieście tutejsi fani nie będą musieli długo czekać i ta wizyta będzie celebrowana w znacznie szerszym gronie.
Więcej o nowej płycie Author & Punisher poczytacie tu: https://www.miedzyuchemamozgiem.eu/2025/09/author-punisher-zamiast-haasu-wybieram.html
Więcej zdjęć z koncertu znajdziecie tu:
Bong Ra: https://www.muamart.pl/index.php/bong-ra/
Author & Punisher: https://www.muamart.pl/index.php/author-punisher-iii/





