poniedziałek, 1 grudnia 2025

Głowa do góry, chodź potańczyć - o nowej płycie Austry

Krótko i na temat - kanadyjski projekt Austra wraca w wielkim stylu. Katie Stelmanis, która w wyjątkowy sposób łączy śpiew operowy z muzyką taneczną powraca z nową, niezwykle szczerą i emocjonalną płytą. "Chin Up Buttercup" to album o przeszywającym smutku, ale jednocześnie takim, który najlepiej przetańczyć. 

 


Gdy boli serce i nic już nie ma sensu 

Niemal każdy doskonale zna to uczucie - w coś/kogoś bardzo się wierzy, na czymś/kimś bardzo zależy, w kimś pokłada się nadzieję, a później, gdy już włoży się ogrom energii, by było jak najlepiej, przychodzi rozczarowanie, zawód, ból. Złamane serce to doświadczenie bardzo dotkliwe, a zarazem codzienna upokarzająca sytuacja, która dotyczy zarówno spraw osobistych i emocji, które wkładamy w realizację różnych spraw, szczególnie, gdy wiążą się z tym, co nas pasjonuje. 

To szeroko pojęte "złamane serce" jest tematem piątego albumu Austry - projektu wokalistki i kompozytorki Katie Stelmanis, która opisuje go jako opowieść o „wyobcowaniu, które towarzyszy złamanemu sercu w świecie, dla którego nasz ból jest niezręczny i uciążliwy”. Współczesny świat konsekwentnie te emocje próbuje tłamsić - czy to ilością docierających informacji, czy zagłuszaniem tego, co czujemy tematami płytkimi, nieistotnymi. Tu nie ma miejsca na smutek, na refleksję - jest bieg, pogoń za sukcesem, kolejny trend, kolejna rzecz, którą "trzeba", "warto", bez której obyć się nie można... Dlatego też Stelmanis postanowiła temat jeszcze bardziej podkręcić, by zwrócić uwagę na to, co ważne. 

 

Ból, który się pielęgnuje

Romantyczny żal postrzegany jest przez większość ludzi jako coś wstydliwego, osobistego, o czym niekoniecznie chce się mówić. Czemu? Bo odrzucenie pokazuje, że jesteśmy niewystarczający, niewarci, niefajni. Można jednak na to zagadnienie spojrzeć nieco inaczej. Bohaterką płyty jest obsesyjna dziwaczka (w którą wciela się Katie), pochłonięta tęsknotą, która robi wszystko, by dać się pochłonąć przytłaczającym emocjom niż nabrać z czasem do nich dystansu. Tu nie ma miejsca na naprawianie, na leczenie się z traumy. Zostaje to szaleństwo, obsesja, coś, co wydaje się nielogiczne, coś, co ostatecznie budzi w nas śmiech, politowanie.  

Czemu wnikać w emocje aż tak, do przesady? By nie iść utartą ścieżką, by spojrzeć z innej perspektywy. Może dlatego, że w obecnych czasach poprzez pokazanie czegoś tak radykalnie da się zwrócić na to uwagę? Stelmanis kreuje antybohaterkę, która oswaja poczucie wstydu, oswaja traumę, zmieniając ból w absurd. W takich okolicznościach nie pozostaje nic innego jak śmiać się z tej desperacji. 

 

Głowa do góry, chodź potańczyć

Śmiech jest lekarstwem dla duszy. Jest nim też muzyka, która koi, poprawia nastrój, niesie radość. Dźwięki, które wypełniają "Chin Up Buttercup" są skoczne, lekkie, fajne. Kojarzą się pozytywnie. Skłaniają do wyruszenia na parkiet. Dyskotekowych rytmów jest wiele, ale te przykuwają uwagę czymś jeszcze. 

Na swojej piątej płycie Katie Stelmanis śpiewa fantastycznie - z mocą, odwagą i elegancją, wykorzystując w pełni potencjał swojego operowego głosu. Kontrastuje on nie tylko ze skoczną, pulsującą muzyką, ale też z tekstami, które sprawiają, że odbiorca zatrzymuje się i zastanawia nad tym, co właśnie usłyszał. Jest to bardzo skuteczne. To płyta słodko-gorzka, klimatyczna, atmosferyczna, przywołująca aurę filmów np. Davida Lyncha, gdzie wszechobecny niepokój, ból, strach ukazany jest bardzo estetycznie i podniesiony do rangi sztuki. Jest tu coś jeszcze - sprzeczne emocje takie jak lęk i ekscytacja, przyjemność i ból czy zazdrość i pożądanie, mogą być odbierane przez nasze organizmy tak podobnie, że niekiedy nie sposób je od siebie odróżnić, bo mechanizm ich oddziaływania jest podobny. Coś w tym zdecydowanie jest. 

 

Syreni śpiew 

Stelmanis jest w kwestiach wokalnych absolutną mistrzynią. Onieśmiela, zachwyca, rozkłada na łopatki. Jej głos przyciąga niczym syreni śpiew, hipnotyzuje, sprawia, że chce się go słuchać w nieskończoność. Jest przejmująco szczera, czym jeszcze bardziej przykuwa uwagę. Dzięki tym podanym na tacy emocjom album jest wyraźnym krokiem naprzód w karierze tej fantastycznej artystki. "Chin Up Buttercup" uzależnia i hipnotyzuje. To muzyka, która z odsłuchu na odsłuch wchodzi w głowę coraz bardziej, wciąga swoją aurą niczym wspomniane filmy mistrza kina i wytrawnego obserwatora ludzkich zachowań. 

Choć jest to płyta o smutku, można do niej tańczyć, a co więcej może pomóc wydostać się z emocjonalnego dołka, by uciszyć myśli i poczuć się wolnym. 


 

Nowy album Austry jest dostępny do odsłuchu tu: https://austra.bandcamp.com/album/chin-up-buttercup

Fizyczną wersję albumu możecie nabyć tu: https://www.sonicrecords.pl/katalog/q:austra 

Okazja, by posłuchać i potańczyć na żywo tej zaskakującej, świetnej muzyki już 13 marca w warszawskiej Hydrozagadce. Na koncert Austry zaprasza Fource Poland, a bilety są na www.fource.pl