Wybitna wokalistka, specjalizująca się w symfonicznym metalu, posiadaczka ponad trzyoktawowego głosu, a przede wszystkim szczera, serdeczna osoba. Po wyprzedaniu czterech największych klubów w Polsce przyjechała do nas ponowni, by dać swoim fanom jeszcze więcej radości, w wyjątkowym czasie i szczególnych okolicznościach. Tarja Turunen tuż przed świętami zakończyła swoją grudniową trasę koncertową w przepięknej sali toruńskiego CKK Jordanki. Wróciła, by zaprezentować publiczności nieco inne, ale równie interesujące muzyczne oblicze i raz jeszcze pokazać, że jeśli chodzi o wokalne umiejętności, nie ma sobie równych.
Specjalistka od świątecznego klimatu
To nie był typowy świąteczny koncert z coverami, kojarzący się z przaśną oprawą wizualną, wykonawcami w przebraniach mikołajów i świecidełkami, lecz pełnoprawne, emocjonalne, bardzo osobiste, intymne muzyczne doświadczenie wykonane z największą starannością. Pięknie zaśpiewane i zagrane, z subtelnym oświetleniem i selektywnym nagłośnieniem. Ale przecież nie mogło być inaczej, gdy ma się do czynienia ze specjalistką obeznaną w temacie.
Święta Bożego Narodzenia są Tarji Turunen bardzo bliskie, jak zresztą większości jej rodaków, którzy celebrują je w otoczeniu muzyki. W Finlandii artyści regularnie nagrywają świąteczne piosenki, regularnie odbywają się w okołoświątecznym okresie okolicznościowe koncerty, a podczas spotkań rodzinnych dużo się śpiewa. Dlatego też Tarja od lat organizuje grudniowe występy w swojej ojczyźnie. Od lat wydaje też albumy ze świątecznym repertuarem - zarówno tym klasycznym, jak i autorskim. Tym razem, ku uciesze rzeszy fanów, przyjechała też z tymi koncertami do Polski, by zaprezentować je publiczności w Katowicach i w Toruniu.
Wyjątkowa moc niezapomnianego głosu
Ten głos znają wszyscy, którzy mieli kiedykolwiek styczność z symfoniczną odmianą cięższych brzmień, a także ci, którzy nie stronią od operowego repertuaru prezentowanego w nieco przystępniejszej odsłonie. To, że Tarja Turunen jest wokalistką wybitną wiadomo nie od dziś. Współzałożycielka Nightwish nie tylko zainicjowała nowy muzyczny gatunek, lecz także zainspirowała kilka pokoleń artystek do dzielenia się ze światem swoją szczególną wokalną ekspresją. W świątecznym, bliskim klasycznemu repertuarze mogła zaprezentować swoje umiejętności w pełni. Tego wieczoru ściany pięknej, klimatycznej sali toruńskich Jordanek nie tyle zadrżały, lecz kilkukrotnie zatrzęsły się w posadach.
Oprócz znanych i lubianych piosenek świątecznych napisanych przez Tarje jak i innych artystów, znalazły się w repertuarze także utwory klasyczne i operowe, w tym "Ave Maria", które Turunen zaśpiewała tak, że pojawiające się regularni na skórze ciarki przerodziły się w mrożącą falę zimna. Obłęd. Zachwyt. Magia w najczystszej postaci.
Magiczna atmosfera
Dużą wartością dodaną tego wieczoru był kontakt artystki z fanami i ciepła, serdeczna atmosfera. Przez cały występ uśmiech nie schodził z twarzy, nie zabrakło też chwil wzruszenia. Na koncert przybyła świadoma publiczność, która dopingowała artystkę gorąco przez cały koncert, ale też reagowała z wyczuciem, trafnie wyczuwając momenty na oklaski. Słuchała z uwagą, odkrywając dla siebie nowe muzyczne przestrzenie.
Kluczem do porozumienia była też otwartość i szczerość samej artystki. Dzięki nim Turunen potrafi wzruszyć nawet tych najtwardszych. Najbardziej emocjonalny był finał koncertu, w ramach którego Tarja postanowiła zaśpiewać "Cichą Noc" ...po polsku, rozkładając na łopatki nie tylko emocjonalnym frazowaniem i akcentami, ale przede wszystkim naprawdę wyćwiczoną, bardzo zrozumiałą wymową trudnych, polskich wyrazów. Następnie życzyła wszystkim równie uroczo "wesołych świąt", także w naszym języku, wywołując ogłuszającą owację, która ją samą doprowadziła do łez. Nie powinno to jednak dziwić, gdyż Tarja do języków talent miała zawsze - zna biegle nie tylko swój rodzimy fiński, ale też szwedzki, niemiecki, angielski i hiszpański, dzięki czemu jest w stanie dogadać się bez problemu niemal w każdym zakątku świata.
Zgrany zespół, z charakterem
Choć to Tarja była absolutną królową wieczoru, która zachwyciła swoim talentem, charyzmą i osobowością wszystkich niezależnie od muzycznych preferencji, warto było zwrócić uwagę na towarzyszący jej zespół. Grający na elektrycznej wiolonczeli, gitarze i klawiszach przyjaciele wokalistki nie tyle tworzyli dla niej świetne dźwiękowe przestrzenie do operowej ekspresji, ale budowali klimat i sprawiali, że powszechnie znane utwory nabierały nowego wymiaru. Dawali też wyraźne sygnały, że gdy jest ku temu dobry moment, potrafią dorzucić do pieca i zaproponować konkretne rockowo-metalowe uderzenie. Słuchało się tej całości naprawdę dobrze. Były chwile idealne do chóralnego śpiewania, odpowiednie do wzruszenia i refleksji, ale też takie, w których można było trochę się pokołysać do mocniejszych rytmów. Dla każdego coś ciekawego.
Dobrze spędzony czas
Po wybrzmieniu ostatnich nut i finałowych ukłonach, wychodząc z sali mijałam uśmiechniętych, szczęśliwych ludzi, którzy opuszczali Jordanki z poczuciem dobrze spędzonego czasu. Ten nastrojowy, magiczny wieczór był idealnym zwieńczeniem intensywnego koncertowego roku. Tym samym nie pozostaje już nic innego, jak życzyć Wam dobrego świątecznego czasu :) Oraz zaprosić na kolejne koncerty tej wspaniałej artystki. Emocje gwarantowane!
Jeśli chcecie doświadczyć tych emocji ponownie, okazja ku temu już za rok. Tarja Turunen powróci do Polski ze świątecznym repertuarem w grudniu 2026. 12 grudnia wystąpi w poznańskiej Sali Ziemi, a dzień później, 13 grudnia w Cavatina Hall w Bielsku-Białej. Na polskie koncerty trasy The Spirit Of Christmas zaprasza Winiary Bookings, a bilety są już dostępne na www.winiarybookings.pl
Więcej zdjęć z koncertu znajdziecie tu: https://www.muamart.pl/index.php/tarja-turunen-ii/





