środa, 31 grudnia 2025

Podsumowanie roku 2025 - szukając szczerości w erze AI

Różnorodne dźwięki zarówno w studyjnym, jak i w żywym wydaniu, cenne i wzruszające spotkania, koncertowe doświadczenia, emocje  - kolejny rok obfitujący w muzykę za nami. Jaki był? Tradycyjnie już nie będę starać się zamknąć go wyborem ulubionych płyt czy selekcją najfajniejszych koncertów, lecz refleksją na temat tego, co wydarzyło się w trakcie minionych dwunastu miesięcy. 

 

Alex Henry Foster

 

W stosie śmieci  

Podobnie jak w roku ubiegłym mogłabym zamknąć ten tekst stwierdzeniem, że właściwie jest niemal tak samo, ewentualnie z subtelnymi zmianami - nowe technologie mają coraz większy wpływ na życie, wojna niestety trwa nadal, człowiek coraz mniej myśli, ułatwiając sobie codzienne funkcjonowanie aplikacjami. Internet konsekwentnie zalewany jest falą śmieci - treści, których nie da się czytać, które pisane są pod schemat, by lepiej klikały się w wyszukiwarkach, których jest zwyczajnie za dużo. 

Ale po co czytać, jak można oglądać? Czytanie stało się właściwie niepotrzebne - nie tylko tych większych form, ale nawet krótszych, kilkuzdaniowych tekstów. Królują pseudoporadnikowe filmiki, w których opinie na różne tematy wygłaszają "znawcy", które podejmują temat hasłowo, rzucając niepoparte źródłami twierdzenia, niekiedy zero-jedynkowe, radykalne. Nawet telewizję mało kto ogląda, a tym bardziej tę muzyczną - nic dziwnego, że po 44 latach MTV przestało istnieć. 

Mike Portnoy, Dream Theater

 

By móc swobodnie poruszać się w sieci i cokolwiek wartościowego zobaczyć, doczytać do końca, niezbędne stały się narzędzia blokujące reklamy, umożliwiające przeczytanie tekstu bez przerywników i obejrzenie/posłuchanie do końca materiału audio/video.  Same wyszukiwarki stają się mniej potrzebne, zastępowane przez automatyczne podpowiedzi i funkcje sztucznej inteligencji. "Encyklopedią" wiedzy stał się ChatGPT, pozbawiony źródeł, odpowiadający schematycznie, czerpiący informacje z wielkiej bazy danych niesprawdzonych, pobieranych losowo informacji. Chat stał się też doradcą w ważnych sprawach, niekiedy i przyjacielem, z którym można pogadać. 

Ludzie nie rozstają się z telefonami komórkowymi.  Człowiek niemal zrósł się z tym małym, podręcznym komputerem. Przestał już nawet używać większych urządzeń, ograniczając się do aplikacji i zawartych w nich rekomendacji. Komputerów sprzedaje się coraz mniej, także tych podręcznych. Książki zastępują czytniki, płyty zastąpiły abonamenty na streamingi, kino zastąpił abonament na Netflix, nawet telewizja nie jest już potrzebna, gdy "ulubione" seriale można obejrzeć na platformach.  Zaczęto tworzyć już nawet pionowe filmy fabularne, idealne do oglądania na smartfonach. Bo po co przekręcać ekran? Zakupy można też już zrobić nie wychodząc z domu, najlepiej w aplikacji, przy okazji skorzystać z promocji. Dominuje telefon, który jest minikomputerem, w którym jest całe życie, cały świat - tam mamy już wszystko, nie tylko aplikacje bankowe, ale nawet dokumenty. Łatwiej. Szybciej. Zawsze pod ręką. Ale czy na pewno tak jest okej? 

 

Nene Heroine

Czy muzyka jest jeszcze potrzebna?

Czy tak wszystko upraszczając i pędząc przed siebie jest jeszcze w ogóle czas na sztukę? Czy ktoś w ogóle jeszcze słucha muzyki?  Tej stricte komercyjnej faktycznie było w tym roku jakby mniej, a jeśli już się pojawiła, to niosła mniej emocji niż ta niezależna.  Ciekawych dźwięków podobnie jak w latach ubiegłych trzeba było szukać głębiej, na mniej oczywistym szlaku.  Choć albumów z miesiąca na miesiąc ukazuje się mniej, bo ustępują miejsca już nie tylko EPkom i singlom, a przede wszystkim wytworom AI, dużo ważnych dźwięków pozostawiło w duszy swój ślad - zarówno tych świeżo wysłanych w świat, jak i tych, do których wróciło się po dłuższej przerwie. 

Muzykę wygenerowaną od tej stworzonej przez artystów odróżnić coraz trudniej, nie tylko ze względu na powszechnie stosowany autotune, lecz bardzo dobrze wytrenowane algorytmy, które na podstawie ogromu danych są w stanie stworzyć dźwięki łudząco podobne do oryginałów, niemal nieodróżnialne. Wytwory sztucznej inteligencji bezlitośnie wplatają się pomiędzy faktyczną twórczość i nie ma już na to rady - zalał nas syf. Właściciele wiodących platform streamingowych sztukę i prawa autorskie mają w głębokim poważaniu, wykorzystując pracę, emocje i doświadczenia innych ludzi jako gigantyczną bazę danych dla algorytmów do uczenia się i wykorzystania czyjejś pracy, by stworzyć ogrom niepotrzebnych, automatycznie wygenerowanych dźwięków, które różnią się od tych stworzonych przez człowieka przede wszystkim tym, że pozbawione są emocji i że nic dla nikogo nie znaczą. Jaki w tym sens? Oczywiście monetyzacja ponad wszystko, ale czy tylko o to w życiu chodzi? 

Ci niezależni, stanowiący o sobie w stu procentach, niezwiązani kontraktami z wielkimi wytwórniami mogli pozwolić sobie na bojkot tych serwisów i pójście własną drogą - własną wytwórnię, bezpośrednią sprzedaż i dotarcie do fanów poprzez inne platformy. Zespoły takie jak Godspeed You! Black Emperor czy King Gizzard & The Lizard Wizard przyciągnęły rzesze fanów nie tylko muzyką, która broni się bez żadnej promocji, ale przede wszystkim szczerością i chęcią tworzenia społeczności. Odejście ze Spotify tych drugich zabolało firmę tak bardzo, że konto australijskiego zespołu zastąpiło chwilę po usunięciu oryginalnego konta bliźniaczo podobne, z muzyką wygenerowaną przez automaty. Fani na szczęście wiedzą, gdzie tę muzykę znaleźć i radzą sobie z tym bez najmniejszego problemu. 

 

Trupa Trupa


Nic nie zastąpi drugiego człowieka

W nieustannym biegu przed siebie, w walce o uwagę i przedzieraniu się przez rekomendacje algorytmów, kontakt z drugim człowiekiem stał się jeszcze trudniejszy. Mało kto używa telefonu, by do kogoś zadzwonić, może poza najbliższymi. Jeszcze mniej osób pisze maile, a co gorsza, coraz mniej osób komunikuje się nawet poprzez wiadomości wysyłane do siebie przez komunikatory czy SMSy. Obecnie wystarczą już jedynie reakcje na rolki. Jeśli już jesteśmy przy oglądaniu tych krótkich filmików, ich mechanizm oddziaływania na człowieka jest bardzo destrukcyjny, bo angażuje jego uwagę całkowicie, wywołując kłopoty z koncentracją, z zaangażowaniem w dłuższy proces, z wykonywaniem codziennych czynności. Efekty tego widać nie tylko u dzieci, które pochłonięte przez telefony mają kłopoty z uczeniem się, ale też u dorosłych, chociażby na drogach - kierowcy od pewnego czasu zaczęli poruszać się bardziej porywczo, nieprzewidywalnie, nerwowo, skokowo. Nie tylko dlatego, że wszędzie się spieszą i frustrują ich korki, więc wyprzedzają się na trzeciego, z pogwałceniem wszelkich zasad ruchu drogowego, ale też dlatego, że chwile postoju w korku czy na światłach wykorzystują już nie na rozmowę przez telefon, lecz na przewijanie social mediów i chcąc dokończyć rozpoczętą rolkę ruszają z opóźnieniem i wykonują niekiedy nieprawdopodobne manewry. Kierując się telefoniczną nawigacją nie czytają znaków i nie obserwują drogi.  Do czego to wszystko prowadzi? Sprawa jest jasna...  

Technologia opanowała świat, ale nie można dać się zwariować i warto w tym szaleństwie zachować zdrowy rozsądek. Postanowiłam działać na przekór - wylogowałam się z mediów społecznościowych, nie nagrałam ani jednej rolki. Na koncertach chowałam telefon do plecaka, ewentualnie sięgając po niego w przerwach, by odpisać na ewentualne pilne wiadomości. Okazało się, że zakres korzystania z tych narzędzi można zminimalizować jeszcze bardziej. Bez najmniejszych problemów da się funkcjonować nie oglądając rolek, angażując się w treści tam zawarte w możliwie minimalnym stopniu, niezbędnym jedynie w sprawach związanych z działalnością zawodową, sprawdzenia informacji dotyczących wydarzeń, godzin otwarcia miejsc, czy skontaktowania się z kimś wyłącznie wtedy, gdy inna forma komunikacji nie jest możliwa. Znacznie bardziej owocne jest spotkanie na żywo, nawet to przy pomocy technologii, bo umożliwia na bieżąco wymianę myśli, odczuwanie emocji i obserwowanie reakcji odbiorcy i budowanie porozumienia. Piszę o sprawach oczywistych? Okazuje się, że nie dla wszystkich, bo w dobie krótkich filmików coraz więcej osób odczuwa problemy z rozróżnianiem emocji i reagowaniem na nie. Oglądanie tiktokowego kontentu czy wzorowanych na tym typie treści wywołuje trwałe zmiany w umyśle, upośledzając funkcje poznawcze - zostało to udowodnione badawczo. 

Colin H. van Eeckhout, Amenra

 

Spotkania, rozmowy, relacje  

Właśnie te bezpośrednie spotkania z artystami, choć nierzadko pełne wyzwań, stały się jednymi z najjaśniejszych punktów minionego roku. Zarówno pokoncertowe rozmowy jak i umówione spotkania. Zrealizowałam w 2025 roku prawie pięćdziesiąt (dokładnie 47) wywiadów, co daje mniej więcej jeden wywiad w tygodniu. Gdy weźmie się pod uwagę fakt, że zdecydowana większość z nich wymagała spisania i tłumaczenia, daje to naprawdę spore zaangażowanie. Byłoby wypowiedzi artystów, rozmów i wymiany myśli jeszcze więcej, gdyby nie zadeklarowana chęć współpracy i późniejsze wycofanie się, brak odzewu po przesłaniu pytań w kilku przypadkach przy zadeklarowanej chęci formy mailowej czy też niezręczne milczenie, gdy chce ustalić się szczegóły współpracy. 

Pod względem dziennikarskim był to rok, w którym postawiłam na dłuższe, bardziej kompleksowe spojrzenie na temat. Recenzje albumów w klasycznej formie pojawiały się rzadko, ustępując miejsca cyklowi "nietypowych trójek", pozwalającemu pokazać muzykę w innej formie i wspomnieć też o płytach, o których w innych okolicznościach nie zdołałabym napisać, bo czas i energia niezbędna do napisania tekstów są ograniczone. Relacje z wydarzeń przybrały też nieco inną, pełniejszą formę, pozwalając spojrzeć na festiwalowe czy cykliczne doświadczenia całościowo. Dlatego pojawiło się ich nieco mniej niż wcześniej, bo 88. Gdy jednak policzy się dni spędzone na koncertach, będzie ich 107, czyli prawie tyle samo, co w poprzednich 2 latach, a biorąc pod uwagę, że średnio jednego dnia występowały 3 zespoły, daje to ponad trzysta fotograficznych minireportaży z występów. Znajdziecie je wszystkie na www.muamart.pl, gdzie sukcesywnie pojawiają się też nieco starsze materiały. 

Łącznie pojawiło się w 2025 roku na stronie 533 nowych wpisów, w tym ponad trzysta newsów albumowych, koncertowych, festiwalowych  - informujących o tym, co ciekawego wydarzy się w najbliższych tygodniach, miesiącach, w tym comiesięczne koncertowe zapowiedzi. Kolejnych dwieście stanowią opracowania na temat zespołów, recenzje większe i mniejsze, wspomniane wywiady, przewodniki po piosenkach, relacje z koncertów. Każdy z autorskich tekstów został napisany samodzielnie, bez udziału sztucznej inteligencji. Treści prasowych ogłoszeń koncertowych i albumowych zostały zredagowane. Nie dało się napisać o wszystkim, co ważne, ale tyle jest w stanie zrobić jedna osoba, która oprócz dziennikarskiej zajmuje się też działalnością fotograficzną. 

 

Her

Własną drogą, nieoczywistą ścieżką 

2025 rok był czasem bardzo świadomego poszukiwania własnej drogi. Koncertowo postawiłam na wybory mniej oczywiste, by na nowo spróbować odkryć, o co chodzi zarówno w samym odczuwaniu muzyki, jak i w doświadczeniu jej na żywo. Nie próbowałam ścigać się z innymi o miejsca na najpopularniejszych koncertach, walczyć o uwagę odbiorców i zasięgi społecznościowych treści. Zamiast tego postawiłam na przemyślane wybory muzyczne i na jakość, co oczywiście się opłaciło, bo sukcesywnie coraz mniej osób ma ochotę przebijać się przez stos reklam i rekomendacje algorytmów, szukając swojego miejsca poza społecznościowymi platformami, chętniej zaglądając na tematyczne strony www, na fora dyskusyjne, do grup osób zgłębiających dane zagadnienie.

Okazuje się, że zarówno sama muzyka, jak i opowiadanie o niej słowem i obrazem są chyba potrzebne, skoro odbiorców tej strony znów przybyło - nie tylko tych, którzy wpadają na chwilę, by sprawdzić główną stronę, ale tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej i zgłębiają kolejne teksty i zaglądają regularnie do fotograficznej galerii. Serdecznie dziękuję za zaufanie i mam nadzieję, że znaleźliście coś dla siebie. 

Koncertowo i fotograficznie był to dobry rok, w ramach którego udało mi się spojrzeć na fotografię z nieco innej perspektywy, być jeszcze bliżej sedna, m.in. dzięki nowej formie prezentacji zdjęć na zewnętrznej fotograficznej towarzyszce MUAM (czyli muamart.pl) i zobaczeniu efektów kilku lat pracy w wielkoformatowej formie fizycznej. Zaproszenie do udziału w wystawie w ramach Sea You Music Showcase było dla mnie ogromnym wyróżnieniem. 

Hannah Merrick, King Hannah

Muzyka najwyższej jakości

W 2025 roku, podobnie jak w latach ubiegłych, słucham muzyki bardzo różnej, nie zamykając się na żaden gatunek, czego efektem było wiele naprawdę niesamowitych doświadczeń. 

Rozmowy z wokalistą grupy Archive, Davem Penem, wokalistą grupy Amenra, Colinem H. Van Eeckhoutem, Steve'm Von Tillem, Jackiem Barnettem z These New Puritans,  Raphaelem Weinrothem Browne, który współpracował m.in. z Leprous, basistą wspomnianej grupy Simenem Borvenem (tym razem o jazzie i jego projekcie Say What), Nicolasem Jaarem z Darkside, wokalistą Dark Tranquillity Mikaelem Stanne, Genem Hoglanem z Dark Angel, Tristanem Shone z Author & Punisher, Alexem z The Vintage Caravan, CJ Piercem z Drowning Pool, Brodym Uttleyem z Rivers Of Nihil,  Laurą Fellą z FAUN, muzykami grupy Coilguns, Pothamus, Bipolar Architecture, Wyatt E., King Hannah, MESSA, Dola, Misguided, Brianem Cookiem z SUMAC i Russian Circles, Markiem i Tonym z Crack Rock, wybitnym, nietuzinkowym skrzypkiem Tomaszem Chyłą, Peterem Stanleyem Chesterem z Nene Heroine pozwoliły mi spojrzeć na muzykę z szerszej perspektywy. O swojej twórczości opowiedzieli mi też Anna B. Savage, BOKKA, Blessings, Arabrot, Sum Of R, Niechęć, Antinoe, Jonne Jarvela z Korpiklaani, Gorycz, NYOS, Codex Serafini, Neptunian Maximalism, Gosta Berlings Saga, Strange Boutique, Ols, co wspominam równie ciepło. 

Absolutnie rewelacyjne płyty wydali wspomniani już Amenra, Dave Pen, These New Puritans, Steve Von Till, Nene Heroine, Psychonaut, MESSA, SUMAC, , a także Swans, IGORRR, GoGo Penguin, Błoto, King Gizzard & The Lizard Wizard,  Lorna Shore, Hexvessel, BRUIT, FANGE, Niechęć, Crack Rock, Quantum Trio, Immortal Onion, Imperial Triumphant, Tamino, Jonathan Hulten, Vacuous, Obscure Sphinx, Maruja. 

Z nowymi ważnymi albumami wrócili wielcy - Deftones, Nine Inch Nails, Dream Theater, Pulp, Sleep Token, Wardruna, Stereolab, Florence + The Machine, Steven Wilson, Lunatic Soul, Paradise Lost, Coroner, a także Austra, Tom Smith, Wojtek Mazolewski, Anna Von Hausswolff, Ethel Cain, Cryptopsy, Gaupa, Conan, Big Brave, Circuit des Yeux, Whitechapel, JINJER, Franz Ferdinand. 

 

The Bug

A koncerty?

Koncertowy rok rozpoczęłam w Berlinie - wzruszającym pożegnaniem grupy The Ocean Collective z rozdziałem opowiadającym o dziejach Ziemi. Do tego pięknego miasta wróciłam w minionym roku jeszcze dwa razy, by przeżyć równie ważne doświadczenia - obłędny koncert Nine Inch Nails w Uber Arenie i doskonałe listopadowe koncerty Leprous i These New Puritans. 

Z norweskim Leprous spotkałam się w niemieckiej stolicy po raz drugi w ciągu roku - pierwsze spotkanie miało miejsce w lutym w warszawskiej Progresji w postaci wyjątkowego, prawie trzygodzinnego wieczoru specjalnego. 

Po raz pierwszy usłyszałam na żywo nie tylko legendarnych Nine Inch Nails, ale równie cenionych Dream Theater i Morcheebę, genialny Cave In, równie doskonały BITOI, fenomenalną Tarję Turunen, którą miałam przyjemność podziwiać na żywo w dwóch zupełnie odmiennych odsłonach - rockowo-metalowej i klasyczno-operowej, Zolę Jesus na specjalnym występi z NeoQuartetem, świetny Tesseract, Joepa Bevinga, Thrice, Baxtera Dury, Deadletter, Altin Gun, wyczekaną od lat King Woman, Cheta Fakera, FAUN, Venom, japońską grupę Moja, fenomenalnego Alexa Henry'ego Fostera, uwielbianą grupę King Hannah,  The Bug, supergrupę SUMAC, Lordi, Rivers Of Nihil, Livgone, UNKLE, powracającą po ponad dwóch dekadach grupę Boa, In Flames, Sepulturę, Suicidal Tendencies, W.A.S.P., Exodus, Eagles Of Death Metal, Jerry'ego Cantrella, Nile, Unprocessed. 

BITOI

 

Jednym z najważniejszych wydarzeń roku był powrót do Polski Australijczyków z King Gizzard & The Lizard Wizard, którzy zagrali absolutnie wyjątkowy koncert z Polską Orkiestrą Filharmonii Bałtyckiej w ramach Inside Seaside. Wspominać niezwykle ciepło będę też koncertowe rytuały z kolektywem Her, o którym już niebawem będzie bardzo głośno oraz grupą Coilguns, której członkowie widząc mnie ponownie na koncercie byli bardzo miło zaskoczeni. 

Oprócz ciężkich brzmień, alternatywy, muzyki eksperymentalnej i elektroniki, słuchałam na żywo w tym roku jazzu w naprawdę dużych ilościach zarówno w odsłonie rodzimej, podziwiając na żywo Pink Freud, Nene Heroine, ńoko, Quantum Trio, Niechęć, Ciśnienie, Tomasz Chyła Qunitet, Omastę,  Immortal Onion, Zimę Stulecia, Kosmonautów, Wojtka Mazolewskiego, BLED,  Głupi Komputer, Hanię Derej, Emila Miszka, a także FIRE! Orchestrę, Theona Crossa, Alfę Mista, Theo Crokera,  Otomo Yoshihide, Kneebody, Mary Halvoroson, Wadadę Leo Smitha, Crack Rock. 

Festiwal Jazz Jantar podczas dwudziestej ósmej edycji pokazał, że dobra muzyka nie ma granic, a jazz zarówno sprawdza się w klasycznej formie, jak i w towarzystwie tanecznej improwizacji czy spektaklu o rockowej energii. Słuchać go mogą wszyscy, niezależnie od muzycznego obeznania, co pokazał dobitnie finał zimowej odsłony festiwalu i niezapomniane spotkanie Wojtka Mazolewskiego z kolegą ze szkoły. 

Leprous 

 

Doskonałą alternatywą dla wieczornych koncertów okazały się te odbywające się w południe w bardzo kameralnych, niemal domowych okolicznościach za sprawą cyklu W Samo Południe organizowanego przez Fundację Palma. Doskonałe wydarzenia w sezonie wakacyjnym odbywały się w Gdańsku - cykle Jazz na Wyspie i Koncerty Nad Stawem Wróbla zapewniły ogrom niezapomnianych emocji i pozwoliły bardzo przyjemnie spędzić letnie wieczory. 

Lawiny wzruszeń dostarczyli też Steve Von Till, Archive, Blood Incantation, AMENRA, Cult Of Luna, Samael, The Kills, Tamino, Tides From Nebula, Trupa Trupa, Obscure Sphinx, SWANS,  Author & Punisher,  Opeth, Oranssi Pazuzu, Pentagram, Godflesh, Ufomammut, Franz Ferdinand, Lunatic Soul na specjalnym koncercie w Radiu Gdańsk, Konrad Ciesielski z przyjaciółmi na koncercie w Żaku i Japonki z Hanabie. 

Żeby nie było tak pięknie, to oczywiście nie wszystko się udało i tym razem zabolało to mocniej, bo dotyczyło zespołów, które kształtowały moją muzyczną wrażliwość na przestrzeni wielu lat. Na fotograficzną dokumentację swojego występu nie zgodził się Steven Wilson, fajniejszych fotografów na swój krakowski występ wybrała francuska Gojira, zabrakło miejsc prasowych na zagraniczny, jedyny niefestiwalowy występ Muse. Nie udało się też zobaczyć na żywo powracających na scenę Radiohead - tu z kolei algorytm systemu biletowego niestety nie był łaskawy. 

 

These New Puritans

 

Dzięki! 

Dziękuję za kolejny wspólny rok, za to, że od ośmiu już lat odwiedzacie Między Uchem A Mózgiem i że z każdym rokiem jest Was coraz więcej. To naprawdę wiele znaczy. Dziękuję za zaufanie. 

Dziękuję za każdy koncert, na który dotarłam, za każdą chwilę spędzoną pod sceną, za każdy moment, który miałam szansę dokumentować na zdjęciach, za wszystkie dźwięki, którymi się dzielicie. Za każdy przysłany mail, za każdą możliwość współpracy, za każde dobre słowo. 

Dziękuję organizatorom festiwali: Inside Seaside, Mystic Festival, Summer Dying Loud, Sea You Music Showcase, Jazz Jantar, Ino-Rock Festival. Dziękuję klubom B90, Drizzly Grizzly, ŻAK, MONK, Stodoła i Progresja. Dziękuję agencjom: Winiary Bookings, Fource Poland, Knock Out Productions, Mystic Coalition, Rock Serwis, Automatik, LIVE, Charm Music Poland, Live Nation Poland, Chroma Music, Piranha Music, Fundacji Palma, Instytutowi Kultury Miejskiej w Gdańsku. Dziękuję za współpracę i za wsparcie nieoczywistych inicjatyw związanych z kulturą i sztuką. 

Dziękuję zespołom, które podzieliły się swoją twórczością, które zgodziły się, by zrobić im zdjęcia, które znalazły czas, by spotkać się, by porozmawiać o sztuce i nie tylko. Dziękuję promotorom, managerom, opiekunom prasowym, pracownikom technicznym odpowiedzialnym za produkcję wydarzeń, ochronie i obsłudze klubów za ciężką i niezbędną pracę, dzięki którym udział w wydarzeniach kulturalnych jest tak wspaniałym doświadczeniem. 

Dziękuję wszystkim dobrym duszom, których tu nie wymieniłam, a mieli znaczący udział w tegorocznej podróży. Dziękuję za każdy przeczytany tekst, każde obejrzane zdjęcie, każdą kawę, ciepłą myśl i uśmiech. Dzięki, że jesteście. Thank You very much. 

Steve Von Till

Podobnie jak w latach ubiegłych oczywiście nie jest to definitywny koniec treści dotyczących dźwięków, które ukazały się w 2025 roku ( a nawet w latach poprzednich). Daty to sprawa umowna, a sztuka powinna dostarczać emocji bezterminowo. 

Co przyniesie 2026 rok? Z pewnością sporo wyzwań. Mam nadzieję, że równie dużo pozytywnych muzycznych niespodzianek, nowe odkrycia i szczerą, ciekawą, wartościową współpracę. Oby przyniósł także zdrowie i spokój, bo bez nich żadnej pracy, pomysłów i celów nie ma szans zrealizować. Dobrego roku! Dbajcie o siebie! 

Stu Mackenzie / King Gizzard & The Lizard Wizard