poniedziałek, 22 grudnia 2025

Pastelowe odcienie i niespodziewany finał czyli o grudniowej odsłonie dwudziestego ósmego Jazz Jantaru

Doświadczenia, emocje, odcienie, osobisty wymiar  - to był intensywny rok, w którym ważną rolę odegrał jazz, stając się punktem wyjścia do nowych muzycznych poszukiwań. Niebagatelną rolę pełniło tu Trójmiasto, a przede wszystkim Festiwal Jazz Jantar, który poszukując nowej formy jeszcze bardziej otworzył się na nową publiczność - proponując pomysły na styku stylów, gatunków i dziedzin sztuki, łącząc muzykę i taniec, pokazując, że jazz to uniwersalna forma muzycznej ekspresji, dostępna dla wszystkich, którzy zechcą ją poznać. 

Podczas grudniowej odsłony dwudziestej ósmej edycji Jazz Jantaru wystąpili Głupi Komputer, Alfa Mist, Maja Laura Septet i Wojtek Mazolewski.  Jazz znów przekroczył wszelkie bariery i przyniósł wiele radości. Był hołd dla klasyki i spojrzenie w przyszłość, gatunkowe pogranicze i podróż po świecie.  Po tej edycji nie mam już najmniejszych wątpliwości, że jazz jest absolutnie dla każdego. 

 

Alfa Mist

 

 Walcząc z maszynami 

Od pierwszych minut piątkowego wieczoru było wiadomo, że czekają obecnych doświadczenia niezapomniane. Na pierwszy ogień poszedł strzał konkretny, energetyczny, chwilami potężny. 

Trio z Poznania, które szturmem wdarło się na polską jazzową scenę, wydając debiut, który wniósł do gatunku świeżość. Głupi Komputer to zespół, którego się nie zapomina - z pomysłem, z poczuciem humoru, talentem do tworzenia nietuzinkowych kompozycji i ogromnym doświadczeniem artystów go tworzących, którzy udzielali się już w takich zespołach jak Prawdziwie Polskie Techno, Fanfara Awantura, Polmuz, Koń, Mikrobi.t, Snowman, Armia, Sweet Noise, Organic Techno, Jazzband Młynarski Masecki. 

Z saksofonów, syntezatorów i perkusji wykrzesali brzmienie oryginalne, które obudowali narracją traktującą o nierównej walce ludzi z maszynami - pełnej uśmiechu i przykuwającej uwagę zarówno osłuchanej publiczności jak i tych, którzy niekoniecznie wiedzą o jazzie niemal wszystko. Gdzieś na pograniczu klubowego pulsu rodem z muzyki techno i improwizowanych odjazdów znaleźli złoty środek, pokazując, że muzyka to przede wszystkim radość grania i słuchania oraz energia, która łączy i ładuje pozytywnymi emocjami. Bez granic, bez zbędnego patosu, szczerze, wprost. Fakt, że zainteresowali swoją twórczością dzieci, które słuchały i uważnie obserwowały muzyków tuż przy scenie niech mówi sam za siebie.  


 

Głupi Komputer

Nietuzinkowy rapujący pianista 

Brytyjski jazz zajmuje w sercach organizatorów jak i jazzjantarowej publiczności miejsce szczególne. Kolejnej jego odsłony można było doświadczyć za sprawą wyjątkowego muzyka, który łączy w swojej twórczości jazzową wirtuozerię i hiphopowy luz. Pianista, kompozytor, raper i producent -  Alfa Mist wraz z przyjaciółmi zagrał porywający koncert, który zachwycił fanów, którzy stawili się w Żaku niemal w komplecie, wypełniając Salę Suwnicową po brzegi. 

Do Gdańska artysta przyjechał z nową płytą "Roulette", proponując publiczności wzruszające melodie i kojące rytmy, w sam raz, by zebrać siły na końcówkę roku. Opatrzone pięknymi, pastelowymi wizualizacjami stworzyły klimat sprzyjający odpoczynkowi i wyciszeniu, w sam raz po eksplozji energii za sprawą występu Głupiego Komputera. Alfie towarzyszyli przyjaciele - kontrabasista, gitarzysta, trębacz i perkusista, trafnie wyczuwający jego muzyczną wrażliwość, dzięki czemu stworzyli wspólnie wyjątkowy, intymny spektakl.

Przyjęci bardzo ciepło przez publiczność muzycy zagrali ponad półtoragodzinny set, obejmujący zarówno najnowszy, jak i dobrze już znany fanom materiał, poruszając się na pograniczu improwizacji, psychodelicznych, pulsujących rytmów i hiphopowej ekspresji. Nagłośniony i oświetlony fenomenalnie, jak przystało na żakowe standardy spełnił oczekiwania nawet najbardziej wymagających koneserów muzyki. 


Alfa Mist

Septet, który okazał się oktetem 

Sobotni wieczór rozpoczął się akcentem klasycznym, ale w nowoczesnym wydaniu - Septet Maji Laury wykonał materiał z albumu "Monk, My Dear", będący hołdem dla twórczości Theloniousa Monka.  Zespół, który tak naprawdę wystąpił w ośmioosobowym składzie zaprezentował utwory mistrza w nowej odsłonie - z szacunkiem do tradycji, ale też bardzo świeżym spojrzeniem na tę absolutną jazzową klasykę. 

Niespodziewanie koncertowi towarzyszyła niezła dramaturgia - ze względu na pokrywające się zobowiązania do Żaka nieco spóźniony dotarł Dominik Strycharski, którego wirtuozeria okazała się niezbędną do wykonania kilku utworów. Dlatego też niemal w ostatniej chwili repertuar został nieco zmieniony i z upływem kolejnych minut napięcie rosło logarytmicznie. Na szczęście wszystko skończyło się pomyślnie. 

Hadrych, Olter, Korybalski

 

Koncert solowym akcentem rozpoczęła Maja, udowadniając, że jest bardzo zdolną pianistką. Ten występ równie dobrze mógłby być jej solowym popisem i hołdem dla Theloniousa Monka. Chcąc zachować jednak zespołowy charakter koncertu, w kolejnych utworach dołączali do artystki jej przyjaciele - perkusista Teo Olter, kontrabasistka Kamila Drabek, trębacz Łukasz Korybalski, saksofoniści Jakub Klemensiewicz i Krzysztof Kuśmierek, gitarzysta Krzysztof Hadrych i wspomniany już flecista Dominik Strycharski.

Choć każdy z muzyków wniósł do brzmienia naprawdę konkretny ładunek emocjonalny, mając przestrzeń do improwizacji, na pierwszy plan wyraźnie wkroczył Hadrych. Obdarzony wyjątkowymi zdolnościami gitarzysta, który odnajduje się właściwie w dowolnym repertuarze, wydobywał z instrumentu chwilami szalone dźwięki, budząc podziw. Między innymi dzięki niemu ta muzyka zabrzmiała tak wyjątkowo. 


Maja Laura Jaryczewska

 

Spotkanie, którego nikt się nie spodziewał

Koncerty w domu rządzą się swoimi prawami i są dla artystów wyjątkowym wydarzeniem. Występ przed rodziną, przyjaciółmi i znajomymi to zarówno miła okoliczność, jak i spore wyzwanie, niosące dodatkowy ładunek emocjonalny. Wie o tym doskonale Wojtek Mazolewski, który w Żaku zakończył solową trasę po Polsce i doświadczył absolutnie niespodziewanego i niezapomnianego spotkania. Na jego występ przybył fan szczególny, który pamiętał jeszcze lata szkolne muzyka. 

Choć wydawać by się mogło, że obecnie różni ich wszystko, muzyka sprawiła, że nawiązali nić porozumienia.  Oddany wielbiciel gdańskiego klubu piłkarskiego nie tylko usiadł w pierwszym rzędzie, by bacznie śledzić poczynania dawnego kolegi, ale reagował bardzo entuzjastycznie, nie tylko odważnie zachęcając Mazolewskiego do dialogu między utworami, ale wyrażając też szczery podziw dla pomysłowości artysty i odkrywając dla siebie zupełnie nowe doznania. Tak silne, że po wybrzmieniu ostatniej nuty to on zainicjował owację na stojąco. Po koncercie podszedł do niego nie tylko po autografy na zakupionych płytach, ale by tak "po męsku" serdecznie pogratulować i wyrazić szczerą radość, że zaszedł w życiu tak daleko. 

 

Wojtek Mazolewski solo

A jaki był ten koncert? 

Wojtek Mazolewski zawsze śmiało przekraczał gatunkowe granice, czy to w ramach Pink Freud czy swojego kwintetu dodając do jazzowej wirtuozerii dużą dozę przystępności, energii i piosenkowości, a przede wszystkim wlewając w dźwięki duszę. Dzięki temu zjednał sobie słuchaczy na całym świecie i zaskarbił szacunek i uznanie. 

Tym razem poszedł jeszcze o krok dalej i postanowił podzielić się bardzo intymną muzyczną odsłoną. Wystąpił w pojedynkę, by zaprezentować utwory, które napisał zainspirowany podróżami po świecie i które zagrał na kontrabasie, ukazując ten instrument z zupełnie nowej perspektywy.  Z niewielkim dodatkiem elektronicznych efektów i wokalu zbudował pasjonującą opowieść, którą dopełniła przepiękna gra świateł. 

Koncert solo na kontrabasie okazał się nie wirtuozerskim popisem umiejętności, lecz wciągającą wyprawą przez emocje zbudowaną z wielu barw, pokazującą, jak wszechstronnym instrumentem jest kontrabas. Podróżą minimalistyczną i szczerą, budzącą wspomnienia i kojącą dla duszy. Idealnie domykającą festiwalowe doświadczenie najpiękniejszą możliwą formą.  


zderzenie światów i spotkanie po latach

 

Dwudziesta ósma odsłona Jazz Jantaru tym samym dobiegła końca, przynosząc masę wspomnień, muzycznych odkryć i emocji, a przede wszystkim udowadniając, że jazz nie ma granic i jest absolutnie dla wszystkich - dla dorosłych i dla dzieci, dla obeznanych z kulturą i sztuką, jak i dla tych, którzy wychodzą ze strefy komfortu i dopiero zaczynają ją dla siebie odkrywać. 

 

Głupi Komputer podpisuje płyty

O edycji wiosennej więcej tu: 

https://www.miedzyuchemamozgiem.eu/2025/04/eksperymentalnie-ekstremalnie-i.html 

A tu kilka słów o edycji jesiennej:

 https://www.miedzyuchemamozgiem.eu/2025/10/ekscytujaca-podroz-na-gatunkowe.html

 

Więcej zdjęć z koncertów znajdziecie tu: 

Głupi Komputer: https://www.muamart.pl/index.php/glupi-komputer/

Alfa Mist: https://www.muamart.pl/index.php/alfa-mist/

Maja Laura Septet:  https://www.muamart.pl/index.php/maja-laura-septet/

Wojtek Mazolewski: https://www.muamart.pl/index.php/wojtek-mazolewski/ 

 

Wojtek Mazolewski

 

Jazz Jantar powróci pod koniec marca. Wiosenna odsłona 29-tej edycji trójmiejskiego święta jazzu odbędzie się w dniach 25-29 marca 2026. Poznaliśmy już pierwszą gwiazdę - 29.03 po raz pierwszy w Polsce wystąpi brytyjska grupa Maruja. Bilety w sprzedaży od 2 stycznia. Niebawem kolejne ogłoszenia! Informacji szukajcie na https://jazzjantar.pl/ oraz  https://klubzak.com.pl/