czwartek, 5 września 2019

Iggy Pop - Free (6.09.2019)


Iggy Pop - Free

Iggy Pop to jeden z tych artystów, którego nie trzeba przedstawiać. Muzyk, wokalista, autor tekstów, aktor, jeden z pionierów punk rocka, prekursor nowej fali. Lider i założyciel The Stooges, ikona popkultury i artysta absolutnie nie do podrobienia. Mimo ponad siedemdziesięciu lat na karku wciąż aktywny twórczo i koncertowo. Jego osiemnasty solowy album za kilka godzin pojawi się w serwisach streamingowych i sklepach muzycznych na całym świecie. Co na nim znajdziemy?



W telegraficznym skrócie dziesięć kompozycji, trzydzieści trzy minuty dźwięków jazzowych, eksperymentalnych, ambientowych i popowych oraz sto procent twórczej otwartości. Po wydanym trzy lata temu nieco zachowawczym "Post Pop Depression" utrzymanym w pustynnym klimacie, nagranym z Joshem Homme, Deanem Fertitą i Mattem Heldersem muzyk postanowił po raz kolejny zaskoczyć słuchaczy. Nagrał szczerą, bezpośrednią płytę pełną melancholii oraz osobistych refleksji o miłości i demonach codziennego życia, która wymyka się bardzo skutecznie gatunkowym klasyfikacjom.

Album rozpoczyna się tajemniczą, delikatną elektroniczną melodią, na tle której wyróżnia się solówka Lerona Thomasa na trąbce oraz odważne stwierdzenie artysty na temat pragnienia wolności. "Loves Missing" urzeka chwytliwym basowym pulsem oraz dialogiem wokalno-gitarowym, wzbogaconym wieńczącą utwór perkusyjną galopadą. To świetna, wpadająca w ucho od pierwszego odsłuchu piosenka, z minuty na minutę rozwijająca się. "Sonali" zachwyca delikatnością, ambientowym początkiem i połamanym rytmem, przywodząc szczególnie w brzmieniu wokalu na myśl ostatni album Davida Bowiego. Są tu jazzowe improwizacje i elektroniczne eksperymenty.

W kontrze do poprzednika stoi zaś singlowy "James Bond", oparty na prostym basowym riffie, fajnej partii gitary i zaczepnym śpiewie Iggy'ego. Artysta demonstruje tu swoją umiejętność opowiadania pełnych przekory historii, o żartobliwym wydźwięku. "Dirty Sanchez" to popis instrumentów dętych skontrastowanych tanecznym rytmem oraz punkowym wokalem, przepełnionym buntem. W "Glow In The Dark" Pop znów czaruje swoim niskim głosem, a w tle powoli rozwija się delikatna melodia klawiszy wsparta basową podstawą, a uroku całości dodają partia trąbki i mroczne gitary. "Page" to przepiękna ballada z delikatną melodią gitary.

Trzy ostatnie kompozycje są rozliczeniem artysty z demonami towarzyszącymi mu po zakończeniu trasy promującej "Post Pop Depression" - ciągłym poczuciem braku bezpieczeństwa, swobody, wolności oraz zmęczeniem długotrwałą karierą muzyka, która wpłynęła na jego prywatne życie. Podkreśla, że chciał pozbyć się cieni, obrócić się i odejść, by być wolnym człowiekiem.

"Jesteśmy ludźmi bez ziemi, bez narodu, bez tradycji, nie wiedzącymi, jak odejść łatwo, w spokoju (…), bez duszy (…)…nie wiemy, jak wyrazić własne zdanie, jesteśmy ofiarami wszechobecnej pustki (…)" - tak Pop artykułuje swoje myśli na temat współczesnego świata w "We Are The People" opartym na melorecytacji na tle delikatnej melodii trąbki, przytaczając wiersz Lou Reeda. Kontynuuje je w "Do Not Go Gentle Into That Good Night" nawołując do buntu, sprzeciwu wobec współczesnej sytuacji na świecie słowami poezji Dylana Thomasa. Całość pięknie podsumowuje mroczny "The Dawn", mrożący krew w żyłach tajemniczymi pogłosami elektronicznymi, zgrzytami, przesterami, gdzie muzyk ostatecznie rozlicza się z mrocznym aspektem swojego życia i dręczącymi go wspomnieniami.

Czym jest dla Iggy'ego Popa tytułowa wolność? Artysta przyznał w jednym z wywiadów promocyjnych, że jest to jedynie iluzja, odczucie, jednak takie, które jest nam niezbędne do życia - nie szczęście, nie miłość, lecz właśnie poczucie wolności. Osiemnasty album muzyka jest jego osobistym wyznaniem i wyjaśnieniem tego różnie interpretowanego pojęcia, zarówno w warstwie muzycznej, jak i lirycznej. Koresponduje z nimi przykuwająca uwagę okładka płyty autorstwa NP Novaka. Kadr ten pochodzi z krótkometrażowego filmu "The Dawn", w którym muzyk zagrał główną rolę.

Niewielu jest takich twórców, jak Iggy Pop. Artystów, którzy niezależnie od okoliczności pozostają sobą, robiąc dokładnie to, na co mają ochotę, nie oglądając się na popularność. Niech żyje, tworzy i ma się dobrze do końca świata i o jeden dzień dłużej.

8/10