poniedziałek, 6 października 2025

Klubowa energia w kameralnych okolicznościach, czyli o występie Crack Rock na Scenie MONK

Połączyła ich przyjaźń na wielu płaszczyznach, nie tylko tej muzycznej. Marek Latarnik Pędziwiatr -wybitny klawiszowiec i producent o wyjątkowym muzycznym wyczuciu oraz Anthony Mills - wokalista obdarzony fantastyczną charyzmą i niezwykłym głosem nagrali wspólną płytę pod szyldem Crack Rock. 

Z muzyką redefiniującą gatunkowe ramy nareszcie wyruszyli w pierwszą koncertową minitrasę, w ramach której zajrzeli w pierwszą październikową niedzielę do gdańskiego Kota i zachwycili publiczność unikalnymi piosenkami, które urzekały lekkością, a zarazem skłaniały do refleksji. 



 

 

Crack Rock w wersji koncertowej to nie tylko przyjemne, świetnie wyprodukowane piosenki z tekstami, przy których warto się zatrzymać na dłużej. To fantastycznie rozbudowane klubowe petardy, które wymykają się zwartej formie i płyną w nieoczywistym kierunku, pozwalając artystom na całkowitą swobodę wyrazu. Takie, których jeśli ceni się dobrą muzykę ponad gatunkami, po prostu trzeba doświadczyć na żywo. 

Marka i Tony'ego łączy wspaniała relacja, która sprawia, że rozumieją się na scenie bez słów. Wzajemnie wyczuwając własne emocje budują niepowtarzalny muzyczny świat, który wciąga słuchacza od pierwszej do ostatniej minuty. Jest jakby znajomy, z nutką nostalgii przypomina o minionych czasach, szczególnie latach dziewięćdziesiątych, ale jednocześnie nowy, oryginalny i naprawdę fajny. 

 

W towarzystwie sekcji rytmicznej Latarnik i Mills popłynęli z prądem dźwięków i dali się ponieść emocjom. Mocne klubowe beaty łączyły się z przyjemnymi melodiami pulsującymi tanecznym rytmem, przywodząc na myśl ciepły, letni wieczór i czas niezobowiązującego odpoczynku i dobrej zabawy. Kontrastowały z nim lekko wytrącające z beztroskiego nastroju, pełne refleksji i osobistych rozważań teksty Anthony'ego, zaśpiewane z niezwykłym wyczuciem. Mills prowadził opowieść bardzo szczerze, nie stroniąc od wokalnych improwizacji. Czuł każdy dźwięk i każdą frazę, podobnie jak Latarnik, który toczył z wokalistą fenomenalne klawiszowe dialogi.  


Najpiękniej popłynął "Passive Lover", rozbudowany niemal do granic możliwości. Wybrzmiały właściwie wszystkie kompozycje z debiutanckiego albumu duetu, w nieco zmienionej formie i kolejności - z hiphopowym podbiciem, popową lekkością i odrobiną psychodelii. W kameralnej przestrzeni klubu Kot, w niedzielny wieczór, na finał weekendu sprawdziły się świetnie. Choć powinny być wykonywane dla wypchanej po brzegi sali, w niemal domowej atmosferze wieczornego wypoczynku nabrały niepowtarzalnego uroku i zupełnie nowego wymiaru. 

Był to fantastyczny wieczór - ciepły, pełen energii, uśmiechu i porozumienia. Artyści czując zaangażowanie publiczności z utworu na utwór grali coraz swobodniej, coraz intensywniej. Wydarzyło się coś absolutnie magicznego, co trudno wyrazić słowami - przy idealnym nagłośnieniu przepływ energii był tak intensywny, a zarazem wyważony, że czuło się tę muzykę wielowymiarowo. Doświadczenie nie do podrobienia. 



 

Więcej o projekcie dowiecie się z poniższej rozmowy: 

https://www.miedzyuchemamozgiem.eu/2025/05/crack-rock-chcemy-dzielic-sie-mioscia.html 

Więcej zdjęć z koncertu znajdziecie tu: https://www.muamart.pl/index.php/crack-rock/